Saray Kebab na ulicy Sienkiewicza w Kielcach to takie miejsce, z którego nigdy nie wyszedłem zawiedziony. Świetnie usytuowany (między ul. Padereweskiego a Dworcem PKP), przez 24 h na dobę karmi strudzonych smacznie i niedrogo. (Zdjęcie z okresu zimowego, aktualnie przed lokalem funkcjonuje także ogródek).
Dawno tam nie zaglądałem, ale po skosztowaniu ich przekąsek na Good Food Masters obiecałem sobie, że odwiedzę ich niebawem. Tym razem opiszę Wam jednak nie klasyczne kebaby „do ręki”, a dania talerzowe. Tym bardziej, że w Sarayu mają najszerszą ofertę spośród kieleckich przybytków z kebabem.
Oprócz dań głównych decydujemy się spróbować czegoś z zakąsek. Szpinak z jogurtem (8 zł). Porcja duża. Nawet bardzo duża:
Szpinak podawany jest na zimno i wiem już, że latem będę zamawiał go często. Doskonale doprawiony – czosnek i cebulka, do tego gęsty turecki jogurt i mieszanka przypraw, której składu nie udało mi się niestety wydobyć od obsługi. Pyszna przystawka i jeśli lubicie szpinak to spróbujcie koniecznie.
Jako dania główne zamówiliśmy tureckie potrawy z grilla: Adana Kebab (21 zł) i Beyti Kebab (23 zł).
Beyti to mielone mięso jagnięce lub wołowe zawinięte w lawasz, nadziane na szpikulec i grillowane, następnie pocięte na kawałki i podane z łagodnym pomidorowym sosem, ćwiartkami pomidorów i gęstym jogurtem. Do tego wybrać można kaszę bulgur (niestety, jak przyszliśmy to akurat nie było), ryż, ziemniaki lub frytki. My zdecydowaliśmy się na ryż.
W zestawie z ryżem nasyca jak dwudaniowy obiad. Mięso jest dobrze choć łagodnie doprawione, aromatyczne i soczyste. Jeśli ktoś woli pikantniej, to na stolikach stoją sosy i można sobie podostrzyć. Lawasz smaczny i sprężysty. Całość pyszna i na pewno warta tych 23 zł.
Na koniec zostawiłem gwiazdę programu, czyli Adana kebab. Mielone mięso doprawione tym razem na ostro, nadziane na szpadę i zgrillowane na węglowym grillu. Do tego ryż, surówki, jogurt i pocięty w trójkąty lawasz.
Tego mi było trzeba. Tego mi się chciało od kilku tygodni. Kebaba, który nie smakuje jak w 90% bud podających „duży na grubym”. Smak mięsa jest kompletnie inny od tego, które krojone jest w paski i ląduje w bułce lub naleśniku. Świetne, wyraziste i pikantne. Rewelacyjnie komponowało się z surówkami i ryżem. Początkowo nakładałem sobie porcje na lawasz:
później jednak kontynuowałem wyżerkę już bez niego. Bez wątpienia był to jeden z najlepszych kebabów, jakie ostatnio jadłem. Fanem tej potrawy jest również Paweł Kotwica, niechże i on dorzuci coś od siebie: Adanę z Saraya zamawiałem już kilkanaście razy, zarówno na miejscu, jak i z dowozem, a jeszcze nie udało mi się rozczarować. Choć muszę przyznać, że jednak lepiej smakuje na miejscu. Również dlatego, że wtedy sam wybieram sobie surówki, a mam wrażenie, że w Sarayu, jak w większości knajp, na wynos dają takie, jakich akurat mają najwięcej. Czyli kapusta. Ale nie czepiajmy się. Przyznam, że w odróżnieniu do Żorża, nie jestem wielkim fanem kebabów typu doner, nie kręci mnie to mięso kręcące się przy gazowym palniku, a polska wersja baraniny bez baraniny stosowana w większości kebabowni, osłabia mnie fizycznie i emocjonalnie. Zjeść zjem, ale bez entuzjazmu. Uwala się człowiek cały, napcha kapustą pekińską i kiszonym ogórkiem i tyle. Zdecydowanie wolę kuchnię turecką znaną mi nie tyle z samej Turcji (bo byłem tam tylko raz), co z Bałkanów, gdzie wpływy kilkusetletniej opieki Imperium Osmańskiego widać i czuć również na talerzach. Grillowane mięsiwa pod różną postacią, lekkie sałatki ze świeżych warzyw, grillowane bakłażany, ale i pyszne pikle, jogurt, ajran – to jest to, co bardzo lubię. I taką kuchnię przypomina mi adana z Saraya. Mięso zawsze jest świeże, idealnie przyprawione, nigdy nie przesuszone na grillu. Zawsze zamawiam z najostrzejszym dostępnym sosem, który dla mnie nie jest ostry, ale rozumiem, że kucharz nie chce zniechęcać do tureckiej kuchni tych, którzy przesadnej ostrości nie lubią. Do tego rewelacyjna, przyprawiona w punkt kasza bulgur (przyznam, że z ryżem nie próbowałem, a z ziemniakami i frytkami nawet nie zamierzam) i wilgotny od oliwy, a jednak chrupiący od przypieczenia lawasz. Jeśli jestem w lokalu, stawkę zawsze uzupełni zwykła sałatka z pomidorów i ogórków, choć do tych, które podają do takich dań w Turcji czy Macedonii im daleko. W Sarayu jadłem również konsumowany przez Żorża szpinak, mix grill (dużo i dobrze), iskender kebab i zupę z soczewicy. Wszystko było na wysokim poziomie. Jeśli wciągacie jedzenie w lokalu, właściciel zadba, żeby nie zabrakło wam tureckiej herbaty, postara się o fajne czekadełka, jak na przykład marynowane małe patisony. (zdjęcia poniżej z fan page Saraya)
Podsumowując: Saray Kebab trzyma poziom od lat. Przede mną jeszcze inne dania z grilla, a także faszerowany bakłażan, którego już nie mogę się doczekać. Tego dnia wielkość porcji nas pokonała, ale ja tam wrócę. Na pewno. I polecam Wam goraco. Czaję się także na mega tortillę. Widziałem jak ktoś zamawiał i powiem Wam, że robi wrażenie.
Saray Kebab, Ul.Sienkiewicza 53, 25-002 Kielce, Poland