Tureckie specjały w Efes Kebab - Street Food Polska
close

Tureckie specjały w Efes Kebab

0udostępnień

Efes Kebab w Warszawie to pierwszy kebab, który wzbudził moja miłość do prawdziwych tureckich dań. Minęły jednak dwa lata  odkąd u nich jadłem. Kiedy okazało się, że do lokalu na Alei Niepodległości mam tylko 2 przystanki metrem, pomyślałem: lepszej okazji nie będzie. Miałem trochę czasu przed umówionym spotkaniem, nie jadłem śniadania, więc doszedłem do wniosku, że wpadnę i coś spałaszuję. Przy okazji przekonam się, czy wspomnienia, które z Efesa przechowują nie są aby mitologizowaniem poprzedniej wizyty.

Lokal większy niż ten, w którym jadłem na Jana Pawła II, urządzony bardzo przyjemnie i wygodnie. Jest też część „ogródkowa”.

20140527_123217 20140527_123240 20140527_175325 20140527_175416

Zdjęć lokalu nie zrobiłem wiele, bo nie chciałem się demaskować, a poza tym sporo stolików było zajętych i nie chciałem ludzi wprawiać w zakłopotanie.

Rzut oka na kartę. Jest obfita (pełne menu macie TUTAJ). Poprzednio jedliśmy Sultan Kebab i Bejti, chciałem więc spróbować czegoś innego. Po krótkim wahaniu zdecydowałem się na Kofte Lawasz z pieczywem tureckim (28 zł) oraz ajran (6 zł). Ajran i sosy do doprawiania dań zjawiły się pierwsze:

20140527_122533

Jogurt okazał się doskonałym pomysłem, leciutko słonawy świetnie gasił pragnienie i idealnie pasował do jedzenia. Po około 7 minutach Kofte Lawasz zawitał na stolik. Spodziewałem się mielonych kotlecików zgrillowanych w kopercie z lawasza, jednak moim oczom ukazało się to:

20140527_124258

Jak widzicie mielone mięso baranie zwinięte zostało ze świeżym szpinakiem w kształt rolady. Nie powiem, żeby mi sie nie podobało! Kroję, smakuję i odjeżdżam. Mięso doprawione rewelacyjnie, soczyste i czuć je wyraźnie w każdym kęsie. Szpinak kapitalnie podkręcał smak.

20140527_124302 20140527_124305

Lawasz z brzegu chrupiący, w środku nieco miększy, za to przeszedł smakami mięsa i szpinaku. Jak wspomniałem mięso gra tu pierwsze skrzypce, bo też jest go dużo i dość grubo ułożone:

20140527_124419 20140527_125259

Na pierwszy rzut oka porcja wydała mi sie niezbyt duża. Jednak w miarę jedzenia przekonywałem się, że potrafi nasycić. Tym bardziej, że dostałem także turecki chlebek, który pusty w środku może służyć nie tylko do wycierania sosu (polewałem sobie koftę ostrym), ale także można do niego wsadzać surówki czy kawałki potrawy.

20140527_124309

Bardzo, bardzo mi smakowało! Tak bardzo, że przed wyjazdem postanowiłem wpaść tam jeszcze raz. Tym razem chciałem spróbować lahmacun, żeby porównać sobie z tym jedzonym w Kebab King.

20140527_174450

Jednak gdy już miałem zamawiać, tknięty jakimś impulsem, w ostatniej chwili zmieniłem zamówienie na Karisik Pide (27 zł).

20140527_174455

I powiem Wam, że to był strzał w dziesiątkę! Już kiedy wjechała na stolik zaświeciły mi się oczy, a ślinianki zaczęły intensywnie pracować. No bo czyż nie jest piękna?!

20140527_180238

Łódka z cieniutkiego, kruchego, bardzo smacznego i świetnie wypieczonego ciasta:

20140527_180252

Wypełniona szczelnie 4 różnymi nadzieniami: mieloną baraniną (przyprawioną bardzo podobnie do tej w Kofte Lawasz), świeżym szpinakiem, jajkiem i żółtym serem:

20140527_180243

turecką kiełbasą sucuklu z serem (nie jadłem jej dotąd, w smaku przypomina mi kiełbasy węgierskie i bułgarskie), soczystą i dobrze przyprawioną:

20140527_180246

oraz cebulą, pomidorem, papryką i kawałkami grillowanego kurczaka:

20140527_180249

Nie pytajcie, które nadzienie smakowało mi najbardziej. Każde wprawiło mnie w ekstazę. Myślę, że ta wersja pide jest idealna, zanim zamówicie pide z określonym farszem. Zdecydowanie dobrze wydane 27 zł.

Podsumowując: Efes Kebab poziom trzyma i będzie często przeze mnie odwiedzany. Z przyjemnością spróbuję innych dań z karty no i wreszcie skosztuję kebaba „do ręki” – okienko pracowało pełna parą, a kebaby zamawiali ludzie w każdym wieku i profesji (o ile wolno mi sądzić po wyglądzie). Polecam gorąco, bo warto.

Bar EFES Kebab przy Francuskiej 1

Restauracja EFES Kebab w Alei Niepodległości 80

 

Kanapki, frytki i naleśniki, czyli Żarcie na Kółkach po raz trzeci

Dziki Indyk z Kentucky, czyli recenzja Wild Turkey Bourbon 81 Proof

Dodaj komentarz