Bar Elefant – bazar na ul. Seminaryjskiej, Kielce
Strona www: brak
Płatność: gotówka i karta
Czynne: codziennie (brak informacji, ale przed 10:00 już było czynne)
Zakres cen: 2.50 zł do 12 zł
Miejsce – fenomen, polecone mi przez Czytelnika bloga (dziękuję!). Kiedy już tam trafiłem, to poczułem się jak przeniesiony w czasie do końcówki lat 80 XX wieku. Króciutkie menu (aż nie do wiary w takim miejscu, gdzie te 150 pozycji z łeptowiną na wszelkie sposoby?), ceny także jak sprzed lat. Malutki (8-10 miejsc) pawilonik na kieleckim bazarze. Trzeba wiedzieć, czego się szuka, żeby trafić. Nie podaję dokładnej trasy, bo samo szukanie tego baru to niezła przygoda. Podpowiem, że ja trafiłem tam wchodząc od ul. Zagórskiej.
Jak pisałem wyżej, miejsca za bardzo nie ma, a często trzeba na nie poczekać, bo Elefant ma swoich zaprzysięgłych fanów.
Za pierwszym razem pobiegłem raniutko, zanim ludzie zaczynają głodnieć, a i tak 3 miejsca były już zajęte. Kiedy kończyłem jeść na moje miejsce czyhały już 2 osoby. Ale do rzeczy. Rzut oka na menu:
Za pierwszym razem wybrałem zupę curry (małą, 3.50 zł), wołowinę z warzywami (dużą, 12 zł) i sajgonkę (2 zł/sztuka). Tutaj zaznaczę, że poza zupą i ryżem, które są w bemarach, wszystko robione jest na świeżo. Widziałem, jak robiono surówki, sajgonki, jak siekano mięso. Więc zero mrożonek!
Jedzmy. Zupa curry – jak pisałem, wziąłem porcję małą (300 ml).
Zanim przejdę do opisu mała dygresja. Przy kolejnej wizycie zamówiłem zupę z kurczaka, która miała być z makaronem. Jednak to co otrzymałem, do złudzenia przypominała mi ową curry. Więc albo źle mnie zrozumiano, albo zupa z kurczaka i curry jest tą samą zupą. Poniżej foty zupy z drugiego zamówienia:
A teraz smak. W pierwszej chwili wydaje się, że mamy do czynienia z klasyczną, kiślową zupą azjatycką. Jednak po zamieszaniu konsystencja staje się bardziej płynna, choć ta charakterystyczna lepkość pozostaje. Smak – kurcze. Nie mam uwag. Typowa, smaczna zupa w chińskim stylu, znanym z większości budek z takim jedzeniem. Dużo mięsa i dodatków sprawia, że nawet mała porcja spokojnie zaspokoi mały głód. I wszystko to za 3.50 zł. Oczywiście na stołach dostępne są sosy i pasty chili, więc można sobie zaostrzyć smak.
Wołowina z warzywami:
Spora porcja kleistego ryżu, dużo mięciutkiej wołowiny z woka, troszkę warzyw i kleisty sos. Smaczne i sycące. Zwróćcie uwagę, że warzywa w tym daniu to papryka, grzyby mun, marchew i cebula. Żadnych mieszanek chińskich. I zupełnie to nie przeszkadza, bo dominuje tutaj mięso i tak ma być, to mi pasuje. I znowu powtórzę – smakuje lepiej niż w 90% azjatyckich bud.
Sajgonka:
Chrupiąca, gorąca, czuć mięso. Nie mam uwag. Żadnych. Sos do sajgonek słodkawy, ale można użyć ostrego.
Kurczak z warzywami (porcja mała, 7 zł):
Świetne danie. Nie jakieś tam Ą Ę, tylko solidna fast foodowa chińszczyzna w najlepszym wydaniu. Kurczak mięciutki, są to kawałki piersi pocięte ze świeżego mięsa tuż przed wrzuceniem do woka, nieco warzyw (ten sam zestaw co w wołowinie), ryż, surówka i kleisty sos. Naprawdę zjadłem z przyjemnością.
Kurczak w cieście w sosie słodko – kwaśnym (porcja mała, 9 zł):
To danie zabrałem na wynos, więc upłynęło około 10 minut, zanim odwinąłem i zjadłem. Dlatego pewnie ciasto nie było chrupiące, a miękkie. To danie także przygotowywano na moich oczach od podstaw.
Chciałem jeszcze pochwalić surówkę. Niby to ta sama surówka co we wszystkich lokalach z chińskim jedzeniem, ale tutaj smakuje jakoś bardziej świeżo. Może dlatego, że robiono ją na moich oczach?
Podsumowując: nie szata zdobi człowieka, nie zawsze wystrój mówi wszystko o lokalu. Okazuje się, że nie trzeba gorących półmisków, pięknych zdjęć nad barem, obrusów, by wyjść z lokalu zadowolonym. Niby Elefant na pierwszy rzut oka wygląda obskurnie, a jednak jedzenie tam podawane, mimo iż nie jest to jakaś wyszukana kuchnia, smakuje dużo lepiej niż w niejednym lokalu restauracyjnym z chińszczyzną. Jeśli szukacie smacznego i niedrogiego jedzenia w azjatyckim stylu, jeśli nie musicie jadać metalowymi sztućcami na normalnej zastawie, jeśli nie potrzebujecie delektować się akwariami i wazami z epoki dynastii Ming w oczekiwaniu na posiłek, to zaprawdę powiadam Wam – zadajcie sobie trud, by odnaleźć Bar Elefant. To taki klasyczny „chińczyk” w dobrym tego słowa znaczeniu.
Wasabi Sushi – ul. Klonowa 51H, Kielce
Strona www: http://www.wasabisushi.pl
Płatność: gotówka i karta
Czynne: codziennie od 11:00 do 22:00 (pn-sob) i 13:00 – 21:00 (niedziela)
Zakres cen: 20 zł – 52 zł (zestawy lunchowe), 10 zł – 31 zł (sałatki), 8 zł – 12 zł (zupy), 5 zł – 25 zł (przystawki), 22 zł – 50 zł (dania ciepłe).
Jeśli jednak wolicie zjeść w bardziej cywilizowanych warunkach, w eleganckim, prosto urządzonym wnętrzu bez poczucia, że ktoś siedzi Wam na plecach, to wybierzcie się nad zalew na ulicy Klonowej. pod numerem 51H znajdziecie lokal Wasabi Sushi. podobnie jak w przypadku Hanaya Sushi, nie będę tutaj opisywał sushi, a dania gorące.
Harumaki (5 szt./5 zł), czyli wegetariańskie sajgonki.
Smaczne, chrupiące, nie ma co się rozpisywać. Warto.
Pierogi japońskie. W karcie widniej cena 12 zł za 4 sztuki, tyle też zapłaciliśmy, z tą różnicą, że na talerzu było ich 6. Nie wiem czy to taki bonus, czy pomyłka w menu. Chrupiące, nadziane dobrze doprawionym mięsem, do tego sojowy sos. Bardzo fajna przystawka.
Krewetki w panko (25 zł/6 sztuk). Powiem krótko – świetne. Panko idealnie chrupiące, dobrze trzymające się na krewetkach, które były duże i soczyste. Do krewetek dostajemy dwa sosy, z których warto skorzystać, bo świetnie podkręcają smak.
Tamago (8 zł). Jajeczny rosół, który poprosiłem w wersji ostrej. I taki też był, co bardzo mi się podobało, bo świetnie rozgrzewał. Warto.
Ramen (10 zł). Za tę cenę nie oczekiwałem cudów, więc się nie zawiodłem. Wywar smaczny, pikantny, jednak ilośc dodatków niewielka. W sumie za 10 zł nie można liczyć na wiele, więc nie marudzę, bo było smaczne, choć niedosyt pozostał.
Pikantna wieprzowina w sosie chili (33 zł, w czwartki w zestawie z zupą miso lub tamago i napojem aloesowym za 29 zł). Soczysta i mięciutka wieprzowina usmażona została w cieście i polana ostrym i aromatycznym sosem chili. W zestawie mięso dostajemy z ryżem. Dla kontrastu z miękkim mięsem znajdziemy w tym daniu także chrupiące orzeszki. Do mięsa dostajemy miskę ryżu, więc najeść się można pod korek (wg menu danie ma 400 g).
Co warto: przystawki, zupy, dania gorące.
Czego nie warto: w sumie nie trafiłem na coś, co mógłbym odradzać.
Ocena końcowa: Fajne miejsce na obiad lub lunch. Sprawdzi się też na kolację we dwoje. Ciepły, spokojny wystrój, sącząca się z głośników dyskretna muzyka, miła obsługa i ceny nie drenujące portfela to niewątpliwie atuty tego miejsca. Warto zacząć od przystawek, które są bardzo smaczne.