Tak się złożyło, że w połowie września zawitaliśmy na kilka dni do Przemyśla. Była to okazja, aby nie tylko zwiedzić miasto, ale też spróbować co można tam zjeść. Oczywiście jak przed każdym wyjazdem przygotowałem dokładny research z podziałem na miejsca, które koniecznie muszę odwiedzić i listę rezerwową. Tym razem nie będzie chronologicznie.
Bez Ogródek
Jedno z miejsc, które zrobiło na mnie największe wrażenie. Otwarta od wczesnego poranka śniadaniownia z dość szerokim menu pełnym ciekawych pozycji. Ja zasadzałem się od samego początku na wiejskiego croissanta. Niestety pierwsza wizyta zakończyła się częściowym niepowodzeniem, ponieważ w poniedziałkowy poranek nie dotarły jeszcze rogaliki. Dlatego wybór padł na panini z salami dla mnie, oraz owsiankę z bananem i masłem orzechowym dla mojej Towarzyszki. Panini bardzo smaczne, z salami o wyraźnym smaku i ogromną ilością wspaniale ciągnącego się sera. Wielka porcja owsianki, pełna była nie tylko płatków owsianych, ale również innych zbóż, co niezwykle urozmaicało smak całości. Ale ja wciąż myślałem o tym croissancie. Pojawiliśmy się w tym samym miejscu następnego dnia. Tym razem musieliśmy chwilę poczekać na kolejną dostawę pieczywa, ale w końcu się udało. Dostałem talerz z pięknym rogalikiem wypełnionym sałatą, smażonym bekonem, karmelizowaną cebulką, jajkiem sadzonym, ogórkiem i majonezem. Prezentował się pięknie a jak smakował? Smakował jak niebo. To nie była największa kanapka śniadaniowa jaką jadłem, szczerze mówiąc dwa takie croissanty i duży kubek kawy to byłoby śniadanie idealne, ale najważniejszy był dla mnie smak. Intensywny bekon doskonale dogadywał się z aromatyczną karmelizowaną cebulką i fantastycznym sadzonym jajkiem. Pozostałe dodatki były gdzieś w tle, ale w tej kanapce absolutnie wszystko pasuje do siebie perfekcyjnie. To była jedna z najlepszych rzeczy jakich spróbowałem podczas tego wyjazdu i przyjdzie taki czas, kiedy odtworzę ją sobie w domu. Moja Towarzyszka w tym samym czasie zajadała się tostami, które również były smaczne. Cechą charakterystyczną zarówno panini jak i tostów była bardzo duża ilość dobrej jakości sera, który aż kipiał z ich wnętrz. W ostatni dzień naszego pobytu w Przemyślu poszedłem jeszcze do Bez Ogródka po kanapki na śniadanie. Kanapki z salami i z kurczakiem okazały się równie smaczne, jak rzeczy, których próbowaliśmy wcześniej. Idealny balans między głównymi bohaterami kanapek, a dodatkami, bardzo smaczne pieczywo. Wszystko na swoim miejscu.









Dodatkowo w Bez Ogródku można się napić naprawdę smacznej kawy i bardzo dobrej herbaty, co sprawia, że jest to praktycznie śniadaniownia idealna. Szczerze polecam. A dodatkowo, lokal dowozi do domów swoje posiłki, co powoduje, że gdy naprawdę nie chce nam się ruszać z miejsca noclegu, możemy zjeść dobre jedzenie i napić się świetnej kawy nawet wówczas, kiedy mamy pustą lodówkę.
Samir Kebab
Naszą wizytę w Przemyślu rozpoczęliśmy od wizyty w Samir Kebab, jak sami się nazywają – najlepszym kebabie w mieście. Czy faktycznie? W deszczowe niedzielne wczesne popołudnie w lokalu znajdującym się przy ulicy Franciszkańskiej 37 przebywało kilka osób. Szybko złożyliśmy zamówienie, po dosłownie kilku minutach było ono gotowe, spakowane na wynos dokładnie tak, jak sobie życzyliśmy. Po krótkim spacerze i dotarciu do miejsca naszego noclegu odpakowaliśmy pakunki i zabraliśmy się do jedzenia. Mój wołowo-barani Kebab Szefa XL w picie był całkiem spory i prezentował się bardzo dobrze. Po wgryzieniu się, stwierdziłem, że jest też naprawdę niezłej jakości. Smaczna mielonka wołowa z baranim tłuszczem, dobry średni sos i świeże, chrupiące dodatki. Jedyne czego mi brakowało, to nieco bardziej wyraźnego smaku sera żółtego. Tak, wiem, żółty ser w kebabie to profanacja, ale właśnie na coś takiego miałem ochotę. Sałatka była pełna świeżych warzyw i smacznego, świeżego, soczystego mięsa. Tutaj również niczego bym nie zmienił. Smakowało.


Kawiarnia Libera
Zajrzeliśmy podczas naszych spacerów po Przemyślu do księgarni Libera. Nie wychodząc z księgarni możemy przenieść się do kawiarni pod tą samą nazwą z czego skrzętnie skorzystaliśmy, jako że pogoda była bardzo średnia. Usiedliśmy w bardzo przyjemnym wnętrzu i zamówiliśmy kawę, czekoladę na gorąco z ajerkoniakiem i tartę z kurczakiem. Czekolada była fantastyczna, gęsta i wyklejająca podniebienie, słodka, ale dzięki dodatkowi ajerkoniaku ta słodycz była nieco przełamana. Po około pół godzinie (co jest wyraźnie zaznaczone w menu) na nasz stolik trafiła całkiem spora i pięknie prezentująca się tarta. Po delikatnym rozgrzebaniu całości w celu schłodzenia, zaczęliśmy zajadać wyrywając sobie widelec. Tarta była znakomita. Smaczny, przygotowany w punkt kurczak, bardzo przyjemna jajeczna masa o delikatnym smaku, ale prawdziwą gwiazdą tego dania było znakomite, delikatne ciasto. Orzeźwiająca, chrupiąca sałatka z doskonałym dressingiem była idealnym dodatkiem do tarty. Całość stanowiła wspaniałą przekąskę dla dwóch osób, lub naprawdę solidne danie obiadowe dla jednej osoby. Mogę polecić.



Restauracja Dominikańska
Bardzo wysokie oceny znalezione w internecie zachęciły nas do wizyty w jednym z droższych lokali w Przemyślu. Usytuowana przy Rynku Restauracja Dominikańska ma swój specyficzny klimat, który pewnie nie wszystkim przypadnie do gustu. Ja w takich miejscach odczuwam wewnętrzny lęk, że zawsze jestem niewłaściwie ubrany i powinienem siedzieć pod krawatem i w marynarce. Zamówiliśmy Kotlet dominikański faszerowany kurkami i serem camembert z koperkiem, ziemniaki opiekane i sałatkę wiosenną oraz Naleśniki ze szpinakiem, serem feta i suszonymi pomidorami zapiekane z parmezanem. Zamówienie trafiło na stół po kilkunastu minutach i prezentowało się bardzo dobrze. Kotlet był soczysty, nadzienie całkiem wyraziste, ziemniakom opiekanym nieco zabrakło soli, sałatka była smaczna. Naleśniki przykryte były solidną porcją sera (podejrzewam, że nie był to tylko i wyłącznie parmezan, bo wtedy byłoby to trudne do zjedzenia), nadzienie było bardzo dobre. Ale jednak, mimo wszystko to była kuchnia li tylko poprawna, kompletnie bez błysku. Bez momentu zachwytu. Bardzo solidne posiłki, ale jednak nie takie, o których opowiada się znajomym z błyskiem w oku.




Absynt
Nieopodal Restauracji Dominikańskiej, niemal drzwi w drzwi znajduje się Pub Absynt. Miejsce, do którego podczas naszego krótkiego pobytu w Przemyślu wracaliśmy kilkukrotnie. Bardzo dobre piwo z Browaru Grodzkiego z Przemyśla kusiło nas skutecznie. Z piw dostępnych wówczas na kranie najbardziej smakowała nam APA. O zapachu cukierków karmelków, jednak z bardzo przyjemną, bardzo wyraźną goryczką. Na to piwo bardzo chętnie wróciłbym tam i dzisiaj.


Pub Niedźwiadek
W pubie Niedźwiadek nie wypiliśmy ani jednego piwa. Zapytacie dlaczego znalazł się on w tym tekście – otóż kiedy złapał nas głód podczas posiedzenia w Absyncie, zdecydowaliśmy się na zakupienie na wynos jednej ze specjalności Niedźwiadka – Rogala Szwejka – z serem, salami, szynką i czarnymi oliwkami. Rogal to nic innego jak zawinięte w rogalik ciasto pizzowe szczelnie wypełnione nadzieniem. I powiem Wam, że jako przekąska do piwa lub po piwie, czy późna, nie najlżejsza kolacja sprawdza się znakomicie. Fura oliwek, całkiem niezłej jakości pozostałe składniki i przyjemnie chrupiące z wierzchu, a miękkie i delikatne w środku ciasto. Bardzo nam smakowało.


Selfier
To chyba najbardziej instagramowe miejsce w całym Przemyślu. A już na pewno, jeśli chodzi o miejsca gastronomiczne. Klimatyczna cukiernia urządzona z wielką dbałością o szczegóły, choć niekoniecznie w klimatach, które lubię, czy w których dobrze się czuję. Zajrzeliśmy tam jednak mając ochotę na dobre słodkości i dobrą kawę. Słodkości jak najbardziej przypadły nam do gustu. Wiecie, tort czekoladowy na przykład nie był za słodki ;) Drugie ciasto, którego spróbowaliśmy – z truskawkami, truskawkową galaretką, kremem i bezowym wierzchem również było bardzo smaczne. W pamięć zapadły nam za to napoje. Fantastyczna mrożona herbata, której już pewnie nie znajdziecie w menu ze względu na porę roku i bardzo dobra kawa. Wróciłbym, mimo tego, że to nie do końca mój klimat.







Prosto z Malty
Tutaj tak zwane honorowe wspomnienie, z angielskiego honorable mention, gdyż to przeurocze malutkie miejsce, z tego co widzę zostało zamknięte na stałe. Dokładnie tak jak opowiadali nam właściciele, z którymi ucięliśmy sobie krótką pogawędkę już po zjedzeniu tam posiłku. Kuchnia Malty w Polsce jest kompletnie nieznana, a szkoda, bo stanowi osobliwy miks różnych kuchni narodowych i regionalnych. W Prosto z Malty zjedliśmy fantastyczne kanapki z włoską wędliną, świeżymi warzywami i dwoma rodzajami sera (w tym z cheddarem – wspominałem osobliwe połączenia, tak bardzo bliskie mojemu serduszku i kubkom smakowym). A to wszystko zamknięte w przepysznym, lekko chrupiącym pieczywie. Do tego napić mogliśmy się tam maltańskiej oranżady z gorzkich pomarańczy, a na deser zjeść niesłodkie Pastizzi, na przykład takie ze szpinakiem i serem feta. Jedna z najbardziej spektakularnie prezentujących się przekąsek tego typu jakie widziałem. Wielka szkoda, że takie oryginalne i przyjemne miejsce nie wytrzymało konkurencji ze strony wszechobecnych w Przemyślu pizzerii i lokali z kebabem. Mam nadzieję, że właściciele nie wyleczyli się jeszcze z pomysłu prowadzenia lokalu gastronomicznego i może spróbują swoich sił ponownie, tym razem w miejscu, które doceni ich pomysł.



Podsumowanie
Przez te kilka dni udało nam się odwiedzić kilka naprawdę zapadających w pamięć lokali. Przemyśl to na szczęście nie tylko kebab (choć całkiem smaczny). Nietrudno znaleźć tutaj miejsca z oryginalnymi pomysłami i naprawdę ciekawym jedzeniem. Wystarczy tylko próbować. Do czego Was serdecznie zachęcam.
Michał Turecki