Odkąd zakosztowałem Wild Turkey 81 Proof, wiedziałem, że moja przygoda z tą marką dopiero się zaczyna. Będąc w USA (m.in. właśnie dzięki wsparciu Wild Turkey)odwiedziłem ich gorzelnię w Lawrenceburgu, gdzie poczyniłem zakupy:
oraz zwiedziłem miejsce, gdzie powstaje kultowy smak Ameryki. Mogłem także skosztować alkoholi niedostępnych w oficjalnej dystrybucji w Polsce:
Dziki Indyk towarzyszył mi także podczas mojego pierwszego Dnia Dziękczynienia:
Po powrocie do Polski postanowiłem (z przyjemnością) kontynuować swoją znajomość z burbonem, który stał się obecnie numerem jeden w mojej hierarchii alkoholi tworzonych w Stanach. Robiłem zakupy w Realu i zobaczyłem na półce butelkę 81 Proof, ale obok stała też butelka Wild Turkey 101 Proof, którego próbowałem dotąd tylko raz i w bardzo małej ilości. Bez wahania nabyłem więc stojedynkę (84 zł) i powiozłem do domu.
Dobry trunek wymaga dobrej zakąski:
Zakąskę (o ile nie zapomnę) opiszę innym razem, teraz skupię się na bohaterze wieczoru. Więc jeszcze raz:
101 Proof oznacza, że w butelce kryje się płyn zawierający 50,5 % alkoholu. W dobie zmniejszania procentów przez producentów wódek, taki woltaż robi (pozytywne) wrażenie. Mając mgliste wspomnienie swojego pierwszego razu z tym trunkiem (mgliste, bo zaledwie spróbowałem – musiałem wracać samochodem), tym bardziej byłem ciekaw, jak mi posmakuje. W końcu mogłem pozwolić sobie na dogłębną analizę organoleptyczną ;)
Piękny, bursztynowy kolor i delikatny aromat wanilii to pierwsze skojarzenia po przelaniu go do szklanki. Ponieważ lubię smak burbona, nie dodałem nawet lodu, piłem go w temperaturze pokojowej. Mimo dużej mocy burbon ma bardzo łagodny smak. Łagodny, ale jednocześnie zdecydowany. Wyczuć w nim można (oprócz wzmiankowanej wanilii) karmel i miód, tak przynajmniej wyczułem ja. Mimo tylu słodkich aromatów, w smaku Wild Turkey wydaje się mniej słodkawy niż np. Jack Daniels (ten klasyczny). Bardzo długi finisz to kolejna zaleta. Smak długo utrzymuje się na podniebieniu. Z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że jeśli Wild Turkey 81 Proof od razu zdobył moje serce i podniebienie, to 101 Proof jest jeszcze lepszy. W tym burbonie czuć rękę mistrza i cały ten wydłużony proces produkcji (Wild Turkey 101 Proof leżakuje 8 lat w świeżych dębowych beczkach, więc dłużej niż większość burbonów), dzięki czemu w szklance dostajemy prawdziwe dzieło sztuki.
Podsumowując: 101 Proof idealnie nadaje się do zilustrowania hasła reklamowego Wild Turkey „Smak męskiej przygody”. Jest to trunek dojrzały, zdecydowany, a jednocześnie posiada tę nutkę delikatności, która charakteryzuje prawdziwego faceta. Jeśli piliście 81 Proof to sięgnijcie po stojedynkę. Nie zawiedziecie się. Jeśli jeszcze nie próbowaliście burbonów z logiem Dzikiego Indyka, sugeruję by zacząć od 81 Proof, a dopiero potem sięgnąć po 101. A niebawem recenzja Wild Turkey Rare Breed. Butelka stoi i czeka na odpowiednia okazję.
A więc smacznego i … nie daj się ujarzmić!