Mustafa Gemuse Kebap – pamiętam jak po raz pierwszy spotkałem się z tym miejscem. Przypadkowo odnalazłem w internecie artykuł opisujący go jako rzekomo najlepszy kebab w Europie. Zaintrygowany tym, że najlepszy kebab jest w Berlinie a nie w Turcji, Grecji czy Polsce postanowiłem przeprowadzić rzetelny reserch. Wszelkie portale gastronomiczne utwierdziły mnie w przekonaniu, że faktycznie coś jest na rzeczy i Mustafa posiada rzesze zwolenników. Cieszyłem się na samą myśl mojego najbliższego wyjazdu do Berlina i spróbowaniu najlepszego kebaba w Europie, nie ukrywam to nie lada gratka dla takiego maniaka jak ja.
Poczyniłem przygotowania, zebrałem informacje na temat samego miejsca, lokalizacji, produktu i czasu spędzonego w kolejce. To właśnie ten ostatni czynnik budził wiele kontrowersji. Doniesienia, że w kolejce trzeba spędzić często 2-3 godziny brzmiały złowrogo. Gdy w sobotnie popołudnie wysiadłem z berlińskiego metra i wyszedłem na stacji U Mehringdamm wcale się nie zdziwiłem na taką ilość zainteresowanych.
W kolejce stało dobre 150 osób. Ustawiłem się na jej samym końcu i postanowiłem czekać cierpliwie.
Teraz kilka słów o samej kolejce, która jest ciekawym zjawiskiem. Stojąc w niej czułem jakby na pikniku. Część osób już coś przekąsała popijając to obficie piwem. Część paliła papierosy, dyskutując ze znajomymi, jeszcze inni czytali książki bądź słuchali muzyki. Atmosfera luźna i wesoła. Dokoła słychać głosy Polaków, Francuzów, Greków, Niemców i wszędobylski język Bliskiego Wschodu. Bardzo mało osób stoi w pojedynkę (ah głupi ja!), zbierają się w spore grupki, dołączając do siebie wzajemnie. Każdy czeka cierpliwie i spokojnie. Raz za razem przy samej budce daje się słyszeć oklaski i okrzyki. To zapewne entuzjazm z dostania wyczekiwanego dania. Przyglądam się pracy obsługi budki, każdy jest wyluzowany , spokojny i uśmiechnięty. Duża część pracuje w rytmie muzyki co jakiś czas pogwizdując i śmiejąc się. Trochę nie dziwię się, że tak wolno to trwa. Pojęcie „mise en place” tutaj leży, każdy wykonuje wszystko, nie ma podziału na sekcje ani stanowiska. To zabawne zwłaszcza dla osoby, która ma do czynienia z gastronomią. Co jakiś czas pracownicy wpadają na siebie, wychodzą na papierosa i pracują dalej, wciąż w tym samym luźnym tempie. Kolejka czeka wytrwale, uśmiecha i zachowuje jak podczas pokazu puszczania latawców.(Pozdrowienia dla czytelników SFP z Poznania !) Czas mija mi na kontemplacji i rozważaniach. Nie ukrywam po godzinie znajduje się gdzieś w połowie kolejki i jestem strasznie wkurwiony. Kolokwializm przymiotników raczej nie odda moich uczuć. -” No ale Mateusz, dobrze wiedziałeś w co wchodzisz !”.Przebiegło mi przez myśl. Dlatego zaciskam zęby i czekam spokojnie dalej. Po kolejnych 45 minutach, kiszki grają mi marsza. Jednakże jestem już praktycznie przy samej budce. Ciepło bije od rozgrzanych grillów i opiekaczy. Z powodzeniem mogę już obserwować pracę, która wciąż przebiega w tym samym tempie. Luzuję się, przede mną zaledwie 10 osób, czyli jakieś 20 minut ;)
Czas na moje zamówienie. Klasycznie Kebab Durum za 3,90 Euro. Oprócz tego jest jeszcze kebab w bułce i wege. Biorę ze wszystkim. Produkty ? Mięso jest tylko drobiowe, dziwne ? Z dodatków świeże warzywka: sałata lodowa, pomidor, ogórek, papryka, cebula. Dobry turecki biały ser i oliwki. Banalne. Do tego kilka grillowanych warzyw, które finalnie gdzieś rozmyły się w smaku.
Odbieram zamówienie ! Jestem głodny, trochę zdenerwowany i zmarznięty. Czegoż to się nie robi dla dobra nauki .
Zdążyłem zrobić zaledwie kilka zdjęć, które i tak były marnej jakości zważywszy na oświetlenie i porę dnia.
Przepraszam Was, musiałem zacząć jeść ! A samo jedzenie poszło bardzo szybko, zanim się obejrzałem wyrzucałem resztkę foli aluminiowej do pobliskiego śmietnika. I jak wrażenia ? Hmm, niewątpliwie był bardzo smaczny. Tyle nasuwa mi się w pierwszej kolejności. Gdy dłużej o nim myślę, dochodzę do wniosku, że był bardzo prawidłowy. Smaczne dodatki, doskonale doprawione mięso ( wszystkie skrawki mięsa są doprawiane tuż przed podaniem na płycie grilla), sosy nie dominujące, wręcz nie wyczuwalne. Wszystko jest smaczne i świeże. Nic więcej. Zastanawiam się gdzie jest fenomen tego miejsca. Czy jest on nakręcany przez media oraz sieć ? Przeważającą ilość klienteli zajmują turyści nakręcający ten biznes. A uwierzcie mi biznes jest ogromny !!! Smakowało mi i jestem zadowolony ale nie wróciłbym drugi raz do tego miejsca ze względu na zatrważającą kolejkę i tak długi czas w niej spędzony. Równie dobrego kebaba zjemy u większości lokalnych producentów. Jednakże każdemu polecam osobiście, spróbować. Zabrać paczkę znajomych, zaopatrzyć się w przekąski i napoje i spędzić dobrze czas czekając na najlepszego kebaba w Europie.
Człowiekiem, który poświęcił się dla Was w dwugodzinnej kolejce, zjadł, opisał i sfotografował jest Mateusz Suchecki.
1 Comment