Dziś o jedzeniu na zewnątrz. Będzie kawa, donuty i ciacho, będzie fish & chips i będzie zupa. Gwoli ścisłości nie zawsze chodzi w tym wpisie o food trucki, czasami po prostu jedliśmy w ogródku przed lokalem lub bezpośrednio na ulicy.
Najpierw Sheehy’s Fish & Chips w Dingle. To food truck, a właściwie przyczepa, należący do restauracji o tej samej nazwie parkujący obok wejścia do lokalu.
Dzięki takiemu zabiegowi, możecie zamówić sobie rybkę na ulicy, a drinka w lokalu. Na drinka ochoty nie mieliśmy, ale na rybkę i owszem. Zdecydowaliśmy się na dwa rodzaje dorsza z frytkami, ja domówiłem jeszcze chowder. Pozostało nam poczekać kilka minut na nasze zamówienie.
Wreszcie jest. Na pierwszy rzut oka wszystko się zgadza. Ryba pachniała, zestawy wyglądały cudnie, ślinka zaczynała nam lecieć. Porobiłem zdjęcia i przeszliśmy na druga stronę ulicy, gdzie miasto postawiło kilka wiat dla turystów, żeby mogli sobie posiedzieć pod daszkiem.
Zaczęliśmy jeść. I okazało się, że dorsz bardzo smaczny, ale panierka dość tłusta. Mnie to akurat nie przeszkadzało, ale chłopcy po chwili stwierdzili, że ciężko im jakoś na żołądkach. Kompletnym fakapem natomiast okazała się zupa rybna. Ani smaku ani aromatu. Po prostu ciepła, zabielona ciecz z rozdrobniona rybą i warzywami. Szkoda.
Smak spłukaliśmy irlandzką lemoniadą i ciasteczkiem, zrobiliśmy pamiątkowe zdjęcie na delfinie, odwiedziliśmy kilka sklepów z pamiątkami i opuściliśmy to malownicze miasteczko w poczuciu, że na jedzenie mogliśmy trafić lepiej.
W Killarney zobaczyliśmy przybytek o nazwie Celtic Donuts i… zwariowaliśmy.
To miejsce to mokry sen każdego cukroholika i miłośnika pączków. Od wyboru kręci się w głowie. Trudno zdecydować się na jeden smak, więc wybraliśmy kilka. Nie będę się rozpisywał, wszystkie były sztosowe. Jeśli będziecie kiedyś w Killarney, to wpadnijcie koniecznie do Celtic Donuts.
Bardzo dobry był Seafood chowder w opisywanym w drugiej części cyklu Caragh Restaurant, ale ten który zamówiliśmy z Jerrym w istniejącym od 1902 roku McDonagh’s Seafood House w Galwey to było jakieś uliczne mistrzostwo świata.
Sposób podania, z uwagi na wyłączenie miejsc siedzących w środku, typowo uliczny. Papierowa torba na chleb i masło, styropianowy pojemnik na zupę. Ale w niczym to nie przeszkadzało, bo to był najlepszy chowder jaki jadłem. Mocno esencjonalny rybny wywar z kawałkami ryb i warzyw to był prawdziwy sztos. I kosztowało to tylko 5 euro!
Jerry domówił jeszcze ostrygi. Mlaskałem.
Być w Irlandii i nie wypić kawy po irlandzku? Nie ma takiej opcji. Bardzo dobrą piliśmy w Stonehouse Cafe nad samym oceanem, wracając z Dingle do Killarney inną trasą, by podziwiać widoki.
Na koniec dzisiejszego wpisu zabieram Was jeszcze do dżungli w sercu miasta. A dokładnie do Jungle Cafe. To bardzo klimatyczna kawiarnia, również w Galway, gdzie umówiliśmy się na spotkanie z Iwoną i Łukaszem.
Żeby nie przedłużać napiszę tylko, że to świetne miejsce żeby odciąć się od gwaru miasta i wypić dobre kawy i herbaty oraz zjeść coś słodkiego. Również wegańsko.
Sheehy’s Fish & Chips – Strand St, Dingle, Co. Kerry, Irlandia
Facebook – https://www.facebook.com/SheehysFishLtd
Celtic Donuts & Ice Cream Parlour – 4 Plunkett St, Killarney, Co. Kerry, V93 HD63, Irlandia
Facebook – https://www.facebook.com/celticdonuts/
McDonagh’s – 22 Quay St, Galway, H91 N902, Irlandia
WWW – http://www.mcdonaghs.net
Stonehouse Restaurant – Fahan Ventry, Dingle, Co. Kerry, Irlandia
WWW – https://stonehousedingle.ie
Jungle Cafe – 29 Forster St, Galway, H91 HW20, Irlandia
Facebook – https://www.facebook.com/JungleCafeGalway/