Nie zawsze w drodze jest czas lub potrzeba, żeby zajeżdżać do Karczmy czy innego Zajazdu. Czasami głód zaspokajam na stacjach benzynowych lub w fast foodach.
Pierożki na Lotosie. Podobno są w ofercie od dawna, mnie rzuciła się w oczy reklama podczas drogi z Łebieńca do Warszawy. Postanowiłem spróbować, bo cena bardzo atrakcyjna, a poza tym zawsze to jakaś odmiana od hot doga.
Wybrałem mix smaków w wersji 24 sztuki za 9,99 zł. Po około 5 minutach dostałem kubek i widelczyk. A w kubku to:
Ktoś napisał na naszym fan page, że taka ilość prażonej cebulki ma za zadanie zamaskować zły smak. Ja akurat cebulkę bardzo lubię i dużą jej ilość traktuję jako zaletę. Ale to pierożki miały być gwiazdą, więc przejdźmy do nich. Są mniejsze niż tradycyjne – moim zdaniem to połowa typowego pieroga z pierogarni.
Ciasto w moim guście – grubawe, sprężyste. Jeśli chodzi o nadzienia, to najbardziej smakowało mi z grzybami oraz grzybami i kapustą. Oprócz tych smaków mamy jeszcze z mięsem i ruskie.
Podsumowując: o ile nie zapomnimy, że jemy na stacji benzynowej, a nie w pierogarni, to pierożki wypadają bardzo dobrze. Zarówno smakowo, jak i cenowo. Były naprawdę niezłe i osobiście będę je zamawiał częściej.
Hot Dog szpinak – ser na Shellu. To jakaś sezonowa nowość, oprócz tego jest jeszcze bodaj z pomidorami. Znaczy – kiełbaska jest o takim smaku. 7 zł kosztuje taki hot dog, ale szczerze powiem, że szału nie ma. Bułka niby chrupiąca, ale na Orlenie mają zdecydowanie lepsze. Sama kiełbaska też głowy nie urywa. Ot, zwykły fast foodowy hot dog. Osobiście wolę te z Orlenu.
O niebo lepiej wypadł kupiony na kieleckim Shellu hot dog z kiełbasą jałowcową. Bułka była lepsza, a kiełbaska bardziej mięsna. Z musztardą smakowało naprawdę fajnie.
W Redzie zatrzymałem się na krzyżówce, by posilić się w Burger Kingu. Restauracje tej sieci znajdziemy teraz także na autostradzie A1 w kierunku Łodzi. Głodny byłem, więc od razu w grę wchodził zestaw. Miałem wziąć Whoppera, bo letnie nowości moim zdaniem zawierały zbyt dużo warzyw. Ostatecznie wybrałem zestaw z Bacon Cheese Whopperem. Z frytkami i Pepsi kosztowało mnie to 19,95 zł.
Odwijam papier:
Gryzę. Od razu rzuca mi się w smaku zbytnia natarczywość pomidora i sałaty, więc jeden plaster pomidora zostawiam, a reszta won. Sałaty też trochę wyrzuciłem. I wtedy dopiero mogłem cieszyć się smakiem Whoppera, sera, bekonu, pikli i cebuli.
O ile ser czuć było w każdym kęsie, o tyle bekon schował się gdzieś z tyłu i wyczuwalny zaczął być dopiero po połowie kanapki.
Podsumowując: najadłem się, ale nadal uważam, że klasyczny Whopper (lub lepiej potrójny Whopper) jest w tej sieci najlepszą kanapką.
W Orońsku niedaleko Szydłowca znajdziecie Centrum Rzeźby. Ale nie samą sztuką człowiek żyje. Wtedy należy przejść na drugą stronę drogi E 77 i Waszym oczom ukaże się taki oto budynek:
Ilekroć jechałem do lub z Warszawy, tylekroć miałem chęć tam wstąpić. Aż wreszcie się udało. Lokal nieduży, w środku zaledwie 3 czteroosobowe stoliki.
Mieliśmy chęć na dania z grilla, ale dostępne były tylko kebaby do ręki lub na talerzu. Wzięliśmy normalny (za 10 zł) i Extra Duży (za 13 zł). Oczywiście z „baraniną”. Nie był dostępny kebab w chlebie, czego żałuję, musieliśmy wziąć tortille. Tortille zapieczone na chrupko, kebab aż parzył. Wielkość robi wrażenie:
A w środku? A w środku mięso. I troszkę sałatek, ale tylko troszkę. Od góry do dołu dominuje mięso.
Typowa mielonka, jaką spotkacie w większości kebabów. Ani zła, ani świetna. Średnia po prostu.
Podsumowując: Kebsem na pewno można się najeść, na pewno plusem jest też stosunek mięsa do sałatek, chrupiące tortille też zapisuję na plus. Jednak nie jest to kebab tej klasy co w Sarayu czy Efesie. Ot, średnia półka.