Być w Berlinie i nie zjeść w Curry 36 to jak być w Berlinie i nie zjeść w Curry 36 :-) To jeden z (wielu) obowiązkowych punktów na mapie gastronomicznej tego wielokulturowego miasta. Krótki wypad do stolicy europejskiego street foodu (i najlepszej kolei w Europie) połączony z koncertem zespołu Hollywood Undead postanowiliśmy w stu procentach wykorzystać na liźnięcie tutejszych ulicznych smaków. Mieliśmy na to raptem kilka godzin, więc szybko wzięliśmy się do roboty.
Na początek wizyta na słynnym Checkpoint Charlie, wokół którego aż roi się od budek i knajpek serwujących lokalne przysmaki. My wybraliśmy Deutsche Kueche położoną przy Friedrichstrasse na południe od dawnego przejścia granicznego.
Miejsce wskazała nam aplikacja mobilna TripAdvisor, która właśnie w tym miejscu pokazywała Curry 36 :-) Nie zrażeni fakapem niemieckich informatyków weszliśmy do środka a przemiła obsługa od razu zaproponowała, że nas nakarmi czymś dobrym.
Zamówiliśmy oczywiście Currywurst z Kartoffelsalat (3,40 EUR) i drugi zestaw w postaci Wienerka ze smażonymi ziemniakami (3,40 EUR).
Naszą uwagę zwrócił fakt, że Bratwurst stanowiący bazę dania nie zawierał żadnej osłonki. Był doskonale zgrillowany, obficie polany ostrym keczupem (bardziej przypominającym w smaku koncentrat pomidorowy) no i naturalnie posypany curry.
Wienerka podano pojedynczego, ale za to wyjątkowo długiego. Skórka idealnie pękająca pod widelcem, skład i smak znakomity. Klasyka. Ceny za same kiełbaski oscylują w granicach 2 EUR. Napoje po około 1,50 EUR. Knajpka jest dość prosta, przypomina zwykłe bistro, ale jej główną zaletą są ceny porównywalne z ulicznymi budkami i możliwość zjedzenia dań przy normalnych stolikach. Jedyny koszt to krótki spacer w kierunku stacji metra (U Kochstrasse).
Po zaspokojeniu pierwszego głodu można spokojnie wrócić do Berlina Wschodniego, gdzie w odległości 100 metrów na północ od granicy parkuje reklama najfajniejszego muzeum w tym mieście.
Tak, właśnie tu znajduje się muzeum currywurstów, którego zwiedzanie obejmuje także degustację kiełbasek :-) Dla chętnych prezentujemy ceny wstępu.
Bilet kosztuje 11 EUR, bilet z konsumpcją 13,90 EUR. Niewątpliwie warte odwiedzin, ale sprawdzimy to następnym razem, podobnie jak muzeum Muru Berlińskiego nieopodal.
Po krótkiej podróży komunikacją miejską do naszego hotelu znajdującego się tuż przy dworcu głównym (Berlin Hauptbahnhof), na który przybywają pociągi z Polski i zasłużonym odpoczynku trzeba było się zbierać na koncert w dzielnicy Kreuzberg. Oczywiście znów wybraliśmy metro (stacja U Mehringdamm), by w końcu odwiedzić bar Curry 36 (przy Mehringdamm 36) położony przy samym wyjściu z kolejki.
(zdjęcia promocyjne lokalu)
No to zamawiamy… Tylko właściwie, co? Wszystko atakuje smakami, kolejka choć spora, przesuwa się szybko… Ostatni rzut oka na menu…
… i bierzemy to co wszyscy – Thueringer Rostbratwurst (2 EUR) z bułeczką. Bułki to osobna bajka, są pieczone na dużych blachach, chrupiące, następnie dzielone tuż przed podaniem i przecinane na pół.
Nieważne, czy z musztardą (mocną kremską), czy z keczupem, kiełbaska smakuje obłędnie a bułeczka stanowi wyłącznie uchwyt dania, choć jej smak jest też znakomity.
Oczywiście są także dostępne typowe Currywursty smażone na grillu (2 EUR).
(zdjęcie promocyjne lokalu)
Tu także oczywiście bez osłonek!
(zdjęcia promocyjne lokalu)
Pora wytrzeć brody, poprawić skóry i udać się na koncert :-) mijając obok kolejne kultowe miejsce, do którego kolejka wije się niczym po śledzie na Terespolskiej. Następnym razem wpadniemy do Mustafy. Obowiązkowo.
PS. Niemcy mają fajnego prezydenta. Też lubi street food ;-)
Wursty zajadli Kaszpir i Wiki