Bycze jaja, koza, sarna, flaki, raki… od Walentego Kani. Odważysz się? - Street Food Polska
close

Bycze jaja, koza, sarna, flaki, raki… od Walentego Kani. Odważysz się?

0udostępnień

Podobno robi kuchnię tylko dla odważnych. Podobno. Ściema to… Bo to, co serwuje Walenty Kania wprawi w zachwyt każdego amatora dobrego jedzenia, smaków naturalnych oraz tych już nieco zapomnianych.

Kociołek zawieszony nad paleniskiem przyciąga wzrok na wszystkich zlotach food trucków, w których Kania bierze udział. W środku lekko coś bulgocze. Podczas majowego Street Food Polska Festival pod Galerią Kazimierz to „coś” było czerwone, gęste i świetnie pachniało. Flaki. Po serbsku. Nie mogłam nie spróbować. Flaki uwielbiam, jadłam je już w wielu odsłonach i te zdecydowanie mogę wpisać na listę tych bardzo na plus. Po pierwsze – idealnie doprawione. Na początku lekko słodkawe, później przechodzące w zdecydowany, przyjemnie ostry smak. Swoją drogą, o flakach, a właściwie to przepisów na nie z różnych zakątków świata, polecanych przez tego rodowitego zakopiańczyka, naczytałam się w Epicure Magazine. Dlatego tym bardziej trzeba było sprawdzić, jak on to robi. Te okazały się sycące, bo są zdecydowanie gęstsze od tradycyjnych polskich flaków. Dla amatorów tego dania – pozycja obowiązkowa.

Później przyszedł czas na raki. Klasycznie gotowane – po polsku, bez żadnych większych szaleństw. Po prostu mają być smaczne i takie też były. Najlepsze, co jest w jedzeniu tych skorupiaków, to zabawa. Trzeba się nieco nagimnastykować, żeby dobrać się do pysznego mięsa. Na pierwszą przygodę z rakami, warto spróbować tych przygotowanych przez Walentego.

Solianka. Prosta rzecz, a ile smaku. Zupa uwielbiana w Rosji, Białorusi i na Ukrainie także i u nas jest popularna. Może być na wywarze mięsnym, rybnym albo grzybowym. Najważniejsze – musi być kwaśna. Ta, którą próbowaliśmy podczas zlotu w Oświęcimiu, była mięsna, z odpowiednią ilością kiełbasy, kiszonych ogórków i cebuli. Dobrze doprawiony wywar smakuje wyśmienicie. Sprawdzi się też idealnie dzień po imprezie.

Dobra, tytuł zaczyna się od byczych jaj, a ja tu od końca piszę. Też spróbowałam. Ciekawość zwyciężyła, więc podprowadziłam tym odważniejszym kawałek. Dla tych, którzy świata kulinarnego nie wyobrażają sobie bez podrobów – kolejna pozycja z kategorii „trzeba spróbować”. Przede wszystkim po to, by zaspokoić ciekawość. Jak to smakuje? Delikatnie, było lekko przyprawione, więc smak świetnie wyczuwalny. Jak dla mnie – trochę jak wątróbka. Zdjęcia nie ma, bo nie zdążyłam zrobić zanim zniknęło. Jakoś tak się nagle sporo chętnych do spróbowania zrobiło…

Koza i sarna. Do kompletu jeszcze koń. Kiełbasy z koniny jeszcze nie jadłam (jakim cudem, skoro na każdym zlocie coś od Walentego próbuję?). Pozostałe dwie – sztos. Kozina, jeśli jeszcze nie mieliście okazji spróbować, trochę przypomina aromatem jagnięcinę, jest jednak od niej delikatniejsza w smaku i ma jaśniejszy kolor. Grillowana – na pewno przypadnie do gustu smakoszom jagnięciny. Z kolei kiełbasa z sarny, jak to dziczyzna, ma charakterystyczny smak. To chude mięso, więc jest też bardzo delikatne. Warto.

Czy trzeba mieć odwagę, by jeść to, co serwuje Walenty Kania? Nie. Wystarczy otwarta głowa i chęć poznania nowych-starych smaków. Bo to, co zjemy z tego jedynego w swoim rodzaju food trucka to często zapomniane przez lata receptury. Weźmy na przykład raki czy żabie udka po polsku. Albo gęsi pipek i ślimaki. Dla smakoszy – nie brakuje takich ciekawostek, jak właśnie bycze jaja czy wątróbka z dorsza, czy – nadal u wielu osób budząca kontrowersje – konina. Spróbować tych rozmaitości warto choćby po to, by przekonać się, jak różnorodne i pysznie zaskakujące potrafią być przysmaki przygotowywane przez tego, który ma odwagę nas takimi właśnie specjałami karmić.

Food trucka Walentego Kani zastaniemy na co dzień przy ul. Jakuba 4 na krakowskim Kazimierzu. W weekendy bywa różnie, bo jeździ ze swoimi smakołykami. Najlepiej śledzić jego facebookowy profil.

www.facebook.com/walentykania

Ela Święcka

Chrupiący Zakątek w Pabianicach

MAXymalnie dobry fast food. Z wizytą w MAX Burgers

Dodaj komentarz