close
Bohoburger, czyli dobry burger w dobrej cenie

Bohoburger, czyli dobry burger w dobrej cenie

0udostępnień

Tego mi brakowało. Nie zawsze można wysupłać 25 zł na burgera w American Home, czasami zjadłoby się coś tańszego. A już w klubie do piwa czy wódeczki zakąska na ciepło to skarb.

Nasz przyjaciel Mintaj odszedł na emeryturę, a w miejsce jego Mehehe otworzył się nowy klub – bohomass lab. Tłuste bity serwowane przez Maxa (od chillu poprzez funky po różnego rodzaju elektroniczne rytmy), nowy, jasny wystrój, ogródek z grillem – to atuty tego miejsca.

W poniedziałek pogoda była wybitnie barowa, co skwapliwie wykorzystałem i pomiędzy jedną ulewą a drugą przemieściłem się przy pomocy nóg na ulicę Bodzentyńską, by wreszcie opaść przy barze bohomassa i pokrzepić się dobrze schłodzoną Żytnią (25 ml – 4 zł). Max na Facebooku odgrażał się, że wprowadzi do menu przekąski, co też uczynił i chwała mu za to, bo najgorszą rzeczą jest dopuścić by klienci wychodzili szukać jedzenia gdzieś w mieście. Menu jest dość krótkie: tosty, hot dog, dwie sałatki, dwie zupy-kremy, dwa omlety i to co mnie interesowało najbardziej – bohoburger w cenie 11 zł.

Bohoburger to sezamowa bułka, kryjąca w swym wnętrzu 120 g wołowiny, pikle, sosy i warzywa (na szczęście tych ostatnich jest niewiele).

Burgera poprosiłem wysmażonego średnio, tak aby w środku był różowy, a także na ostro. Po kilku minutach na stoliku wylądował ON w towarzystwie czipsów i sztućców, z których nie skorzystałem. Wyglądał i pachniał naprawdę zacnie:

 

[singlepic id=561 w=320 h=240 float=]

 

[singlepic id=562 w=320 h=240 float=]

 

Zacznę od bułki. Jest absolutnie genialna. Nic dziwnego – dopytałem i dowiedziałem się, że to ta sama bułka, którą co niektórzy z Was pamiętają z nieodżałowanych WeźBurgerów. Wypiekana wg receptury Miśka w jednej z najstarszych kieleckich piekarni. Miękka, ale zwarta, idealnie trzymała składniki, nawet cieknące sosy nie były w stanie jej rozwalić. Ogromny plus!

 

W bułce, jako się rzekło, kotlet, sosy (ostry, robiony na miejscu na bazie majonezu i keczup), a także konserwowy ogórek, cebula, kawałek pomidora, nieco świeżej papryki i liść sałaty. Jak wiecie ja warzywa w burgerach to tak niekoniecznie lubię, ale tutaj ich ilość nie przeszkadza. Sosy okazały się ostre, tak jak lubię. Wyraźna pikantność lekko złagodzona przez warzywa, idealnie podbijała smak mięsa.

 

[singlepic id=563 w=320 h=240 float=]

 

I najważniejsze: kotlet. 120 g przygotowywanej na miejscu soczystej wołowiny, lekko tylko doprawionej solą i pieprzem. Tak jak chciałem tak dostałem – różowiutki w środku.

 

[singlepic id=564 w=320 h=240 float=]

 

Podsumowując: Całość rewelacyjnie smaczna i zdecydowanie warta tych 11 zł. Mam nadzieję, że ten poziom zostanie utrzymany, a ja będę miał wreszcie miejsce gdzie zjem dobrego burgera w umiarkowanej cenie. Dowiedziałem się, że nie będzie „mutacji” Bohoburgera, będzie tylko jeden, ale ostrość czy ilość poszczególnych dodatków można oczywiście negocjować ;) Polecam i trzymam kciuki, nie spaprajcie tego!

 

Nie dla hispterów, czyli wspomnień czar. Szybka Szama.

King Big Baconburger, czyli w Szczecinie też są dobre burgery

Dodaj komentarz