Dzisiaj ostatni bar mleczny zrzeszony w spółdzielni Społem Nowa Huta. Powiem szczerze, że po takiej ilości domowego jedzenia zaczynam tęsknić za burgerami i frytkami. Ale podjąłem się przetestowania wszystkich barów, więc wszystkie przetestuję. Bar Bieńczyce znajduje się w pobliżu Domu Handlowego Wanda. Pierwszej ‘galerii handlowej’ na terenie Nowej Huty.
Bieńczyce z zewnątrz nie wyróżniają się niczym. Trzeba jednak przyznać że są bardzo dobrze oznaczone. Bar widać doskonale z pojazdów komunikacji miejskiej.
W środku nie zobaczymy nic niezwykłego. Sporo stolików, po cztery krzesła przy każdym z nich, długa lada i barierka przy niej. Menu jest dość obszerne, ale myślę, że to rozmiar baru ma na to wpływ. Kuchnia wydaje się znacząco większa od tych które widziałem w pozostałych trzech barach. Kolejka mimo dość wczesnej jak na obiad pory (południe), ciągnęła się daleko poza barierkę i sięgała wejścia. Miałem sporo czasu, żeby przyjrzeć się menu. Wprawdzie kusił mnie bukiet jarzyn z ziemniakami i jajkiem sadzonym ale postawiłem na klasykę. Po raz kolejny krupnik i pierogi ruskie. Płacę i niemal od razu otrzymuję swoje zamówienie.
Krupnik wygląda na treściwy i pięknie pachnie. Pierogi mimo że pokryte mocno już ‘zużytą’ cebulką, też wyglądają całkiem apetycznie. Choć porcja nie jest ogromna. Zupa smakuje bardzo poprawnie, niczym specjalnym się nie wyróżnia ale jest smaczna. Nic złego nie powinno nas po niej spotkać. Jedyne co może niektórych odrzucać, to fragmenty nóżek z kurczaka, chrząstki na które trafiłem w zupie. Jeśli ktoś nie byłby na to przygotowany, mógłby poczuć obrzydzenie. Ale w końcu to zupa za kilka złotych, a nie krem za 20 w ekskluzywnej knajpie.
Po zjedzeniu dużego talerza krupniku zabrałem się za ruskie. Jak w każdym barze, który odwiedzałem, ciasto idealnie miękkie, cienkie, lekko sprężyste, widać od razu, że przygotowane przez profesjonalistkę, która robi to od lat. Farsz przeciętnie doprawiony, wyraźnie serowy z delikatnym ziemniaczanym tłem, zbilansowany, po prostu smaczny. Choć dla wielbiciela wyrazistych smaków jakim jestem, troszkę zbyt delikatne. Ale rozumiem że przy takim przekroju gości, zrobienie bardziej pikantnego farszu mogłoby być źle odebrane. Cebulka wyglądała średnio ale smakowała całkiem nieźle. Prawie jak konfitura z cebuli dodawana do burgerów. Dla mnie była może nieco za słodka, ale na pewno znaleźliby się jej amatorzy.
Czy wrócę do Baru Bieńczyce? Tak, ale tylko jeśli będę w okolicy. Nie przyjadę raczej tutaj specjalnie żeby coś zjeść. Bardziej smakowały mi tańsze pierogi z Baru Północnego. Możliwe, że nie trafiłem akurat na specjalność baru. Kusiły mnie jeszcze bardzo ładnie wyglądające kanapki z pastą jajeczną do której mam słabość. Ale nie tym razem. Podsumowując, jest smacznie, ale nie znalazłem wśród wybranych przeze mnie dań żadnej perełki jak w innych miejscach.
Ceny:
Krupnik – 2,26 zł
Pierogi Ruskie – 4,44 zł
Bar Mleczny Bieńczyce – os. Kazimierzowskie 22, Kraków.