Burger King wprowadził nową kanapkę. 175 g wołowiny Angus – no, myślę sobie, kawał dobrego mięcha, trzeba spróbować. Do tej pory moją ulubiona kanapką w BK był Whopper, ciekaw byłem, czy nowa pozycja jest w stanie go zdetronizować. Udałem się więc do Burger Kinga w Galerii Krakowskiej, zapłaciłem 19,95 zł i odebrałem pudełko z Angusem.
Prawie 20 zł za kanapkę w sieciówce – tego jeszcze nie było. Pomyślałem, że Angus XT musi być rzeczywiście wyjątkowy, bo cena raczej jak z dobrego burger baru niż sieciówki, gdzie ceny tego typu posiłków są na granicy max 12 – 13 zł. Otworzyłem pudełko…
Bułka znana nam już kanapki Becon Caesar Steakhouse, mięciutka, duża i gorąca. Kiedy wziąłem Angusa do ręki miałem pewne obawy, czy wytrzyma do końca w całości, bo fakt faktem – kotlet swoje waży, a dodatek warzyw i sosu dodatkowo pieczywo namacza. Na szczęście bułka test przeszła śpiewająco i nie rozpadła się. A co w bułce?
Przede wszystkim mięcho. Są też warzywa typu pomidor czy sałata, jest świetnie roztopiony ser, sos, ale głównym bohaterem pozostaje 175 g wołowiny. W kanapce znajduje się też bekon, ale powiem szczerze, że w moim egzemplarzu był w śladowej ilości i wyczuwalny właściwie tylko w dwóch kęsach.
Mięso jest smaczne, ale nie rzuciło mnie na łopatki. Zastanawiam się nad sensem takiego posunięcia ze strony BK, bo przecież reguły w przypadku sieciówek są jasne – nie ma możliwości wybrać stopnia wysmażenia burgera, więc duży i gruby kotlet musi być wysmażony dość mocno. A wtedy smakuje niemal identycznie, jak inne, normalnie stosowane burgery.
Podsumowując: Angus Cross XT jest smaczny, jest wielki, ale moim zdaniem nie jest wart 20 zł. W tej cenie (lub niższej!) kupię w burger barze kanapkę podobnej wagi i będę mógł wybrać stopień wysmażenia mięsa. Powiem szczerze – za te pieniądze wybieram w Burger Kingu potrójnego Whoppera. Amen.