Ostatni wpis od nich był z 2015 roku. Od tamtej pory lokal zwiększył się o dodatkowe pomieszczenie i toaletę dla klientów. Hamburger z Karaibów na Puławskiej w Warszawie, po okresie zawirowań, podziałów właścicielskich wrócił w całości do Dimiego i, jak się ostatnio przekonałem, nadal serwuje jedne z najlepszych burgerów, jakie miałem okazję jeść. Warto również wspomnieć, że lokal działa tyle ile nasz blog – od 2011 roku. Niewiele lokali utrzymało się na rynku tak długo, co też o czymś świadczy.


Jak pisałem wyżej, dodatkowa sala robi robotę, nie musimy już tłoczyć się w wąziutkiej salce z grillem. Wpadliśmy w dobrym momencie, kiedy akurat fala lunchowa zelżała.



Nie wiem czy wiecie, ale Hamburger z Karaibów był prawdopodobnie pierwszym lokalem w Warszawie, który wprowadził całkowicie biodegradowalne kubki, słomki etc. Wspominam o tym, bo wiem, że coraz więcej osób zwraca na to uwagę.


No to zamawiamy. Nowości w menu, czyli burger Juicy Lucy, burger Oklahoma, faszerowane papryczki jalapenos. A także burgera wege.



Zacznę od jalapenos (4 szt. + 2 sosy – 14 zł). Dima kupuje marynowane meksykańskie papryczki, ręcznie czyści je z części pestek, żeby nie były przesadnie ostre, faszeruje serem i panieruje w cieście piwnym. Efekt jest świetny. Kremowy ser łagodzi nieco pikantność papryczek, a świetne sosy podkręcają smak. Ciasto chrupie, a tę chrupkość kontruje miękkie i soczyste wnętrze. Warto!


Oklahoma Fried Onion Burger (bo tak brzmi jego pełna nazwa) urzeka prostotą. Pyszna bułka z lokalnej piekarni, która dzielnie trzyma wszystkie składniki w kupie do końca, 200 g sezonowanej wołowiny, smażona cebula, coleslaw, sos chrzanowy (24 zł). Zacznę od mięsa. Wybierać możecie między sezonowaną 15 dni wołowiną albo Black Angusem. Miałem okazję spróbować surowej sezonowanej wołowiny i tę właśnie Wam rekomenduję. To mięso obłędnie pachnie, a smakuje delikatnie i kremowo. Burgera wysmażono mi wg życzenia na różowo. Słodyczy nadaje tutaj smażona cebula, coleslaw nawilża i chrupie, a sos chrzanowy dodatkowo podkręca smak. Co ważne, żaden ze składników nie przykrywa smaku mięsa, to ono od początku do końca gra tutaj główną rolę. Pyszny, bardzo soczysty burger!



Dużo dzieje się w burgerze Juicy Lucy (28 zł). Nie jest to ortodoksyjna wersja klasyka z Minnesoty, tylko autorska wersja. Lekko przyprawione czosnkiem mięso skrywa w sobie doskonałą, kremową gorgonzolę, która rozlewa się na całą kanapkę po ugryzieniu. Na mięsie znajdziemy także roztopiony cheddar i sadzone jajo z lekko ściętym pod wpływem pary żółtkiem, a oprócz tego jeszcze warzywa – sałatę, czerwoną cebulę i małosolnego ogórka. Całość idealnie nawilża doskonały, lekko pikantny świąteczny sos mayo chipotle. Mamy więc delikatną nutę wędzonej papryczki, mamy lekką słoność ogórka, lekką słoność gorgonzoli, nutę czosnku, chrupiące warzywa i bekon, a wszystko to w świetnej bułce. Soczysty i bardzo sycący burger. A przy tym, podobnie jak w Oklahomie, nadal dominuje w smaku mięso. Mimo dużej ilości dodatków, to sezonowana wołowina jest najbardziej wyczuwalna. W moim prywatnym rankingu ten burger jest zdecydowanie w ścisłej czołówce. Polecam gorąco!






Na koniec jeden z dwóch dostępnych w menu burgerów wege. Wzięliśmy go w ciemnej bułce, ale możecie poprosić o jasną. Kosztuje 22 zł i uwierzcie mi – jest naprawdę wart tych pieniędzy. Jest pyszny i soczysty, burak z kaszą jaglaną zagrał tutaj fenomenalnie! Zwykle jedząc kanapkę wege gdzieś z tyłu głowy błąka mi się myśl, że plasterek (lub dwa) bekonu dobrze by takiej kanapce zrobiły. Jedząc tego burgera ani razu nie pomyślałem, że brak mi smaku mięsa. To naprawdę doskonale doprawione i smakujące wege. Spróbujcie sami, nie pożałujecie.


Podsumowując: Hamburger z Karaibów to dla mnie nadal zdecydowana czołówka warszawskich burgerów. Świetny smak, dobre zestawienia składników, a przede wszystkim doskonałe mięso – to wszystko składa się na obraz burgerów idealnych. Polecam gorąco.
P.S. Na potrzeby artykułu potraktowałem burgery nożem, żeby pokazać Wam jak wyglądają w środku i bardzo przepraszam za ten brak szacunku :) Wy tego nie róbcie. To nie jest fine dinning, to street food, jak się uciapiesz to dobrze, są serwetki, można się wytrzeć. Poza tym, sięgając po nóż i widelec do burgera możesz śmiertelnie obrazić ekipę Hamburgera :D

Hamburger z Karaibów – ul. Puławska 140, Warszawa (lokal) oraz Bobrowiecka 2 (przyczepa).
Facebook – https://www.facebook.com/HamburgerPulawska140/
WWW i pełne menu: https://www.hamburgerzkaraibow.pl