Konfrontacja dwóch piw wzorowanych na belgijskie - Street Food Polska
close
Konfrontacja dwóch piw wzorowanych na belgijskie

Konfrontacja dwóch piw wzorowanych na belgijskie

0udostępnień
Lwówek Belg oraz Jabłonowo Klasztorne są to piwa warzone na wzór piwa belgijskiego. Piwa Belgijskie to w dużym stopniu Ale, czyli piwo górnej fermentacji. Sprawdźmy obydwa piwa parametrycznie, jak i organoleptycznie – Dziś na widelcu dwa piwa w stylu „belgijskim”. Lwówek Belg to typowe Ale, czyli piwo górnej fermentacji. Równie dobrze mogło nazywać się „Anglik”, bo przecież piwa górnej fermentacji są popularne równie dobrze na wyspach, co i w samej stolicy piwa – raju piwoszy. Idąc tym samym tropem zerkam na kontretykietę piwa Jabłonowo Klasztorne – Jest to również piwo górnej fermentacji, a więc poniekąd mamy jeden : jeden. I choć piwa te mają wspólny mianownik (na wzór piw Belgijskich), to jednak znacząco się różnią. Przede wszystkim Lwówek Belg jest piwem jasnym, do tego goryczka jest dość intensywna i wyrazista. Czego mi brakło, to tych nut piw górnej fermentacji. W przypadku piwa Klasztorne na wzór „Piw Trapistów”, jest już nieco ciekawiej. Jest to piwo ciemne, lekko słodkie, aczkolwiek ma bardzo wyrazisty zapach. Przyjemnie się prezentuje, natomiast w smaku doszukałem się pewnego rodzaju kwiecistości, miodu oraz lekko biszkoptowego posmaku. Kolejna sprawa, w przypadku Lwówka, bąbelki nie były tak liczne, jak w przypadku Jabłonowa. To także jest ważne, ponieważ ze źródeł wyszukanych w Internecie przeczytać możemy, iż Belgijczycy lubią piwa mocne oraz dobrze nagazowane. Są zdecydowanie zdania, że lepiej wypić mniej piw, aniżeli dziesięć leżaków (nawiązanie do czeskiej tradycji picia piw lekkich) i chodzić co chwila do toalety. Piwo bowiem jest moczopędne. Przejdźmy jednak do analizy. Już po przelaniu do szklanki Lwówek utworzył gęstą piankę (naprawdę przyjemnie się prezentuje, co widać zresztą na zdjęciu). Coś, co także urzeka, to kolor. Opalizujący bursztyn, co można dostrzec zresztą na zdjęciu. Moje doświadczenie z piwami górnej fermentacji stawia Lwówek raczej na dalszym planie, ale jak na piwo polskie, nie uwzględniając Pinty, zdecydowanie byłoby to piwo doskonałym zamiennikiem dla Bursztynowego Zawiercia. Lwówek Belg to piwo o dość zbalansowanej goryczce. O zbalansowanej, ponieważ gorycz ta nie dokucza, nie męczy, nie drażni podniebienia, ale nie pozwala także nam o sobie zapomnieć. Godnie się to wszystko prezentuje, choć zapach jest naprawdę mało wyraźny, co jest zdecydowanie moim zdaniem jedynym minusem tego piwa. Jeżeli chodzi o Klasztorne Jabłonowo, przede wszystkim nie jestem wielkim fanem piw ciemnych, a już na pewno nie lubuję się w piwach słodkich. Nie ukrywam jednak, że to mi nawet smakuje, co więcej, jest całkiem sympatyczne, bo wszystko dopełnia lekko cierpki finisz. Jak już wspominałem wyżej, w przypadku Klasztornego wyczuwalna jest pewnego rodzaju delikatna, biszkoptowa nuta. Ciężko powiedzieć, które piwo jest „lepsze”. Tak naprawdę oba mają coś w sobie i nie podejmę się wybrania z tych dwóch laureta. Co mogę za to śmiało stwierdzić, zdecydowanie są to piwa mało ekstraktywne by konkurować z piwami Belgijskimi.
Może teraz nieco bardziej szczegółowo. Lwówek Belg nie przypomina mi piw belgijskich. Pan Jakubiak zapewne sugerował się rodzajem fermentacji, choć jak już czytaliście wyżej, możnaby prędzej to piwo nazwać Lwówek Anglik, lub nawet Brytyjczyk. Zdecydowanie brzmiałoby lepiej. Goryczka także nie pasuje mi do piw belgijskich, a przynajmniej nie ten rodzaj goryczki. Po części w Belgijskich piwach spotykana jest pewnego rodzaju winna nuta, czasem kwiatowe aromaty w połączeniu z cytrusami. Nie doświadczymy zaś tego w Lwówku Belgu, ponieważ jest to piwo zbliżone smakiem bardziej do Bursztynowego Zawiercia. Nie jest to wada, a wręcz przeciwnie. Piwo smaczne oraz udane, z całą pewnością jest to pozycja, która powinna znaleźć się w portfolio każdego piwosza. Pada jednak pytanie, czy jest to piwo górnej fermentacji, czy „Piwo typu Ale warzone w oparciu o wzorce belgijskie” to po prostu marketingowa pułapka. Tak naprawdę informacji o samym rodzaju fermentacji się nie doszukamy, a „Ale” jest tylko wskazówką, lub raczej furtką umożliwiającą manewry – Dlaczego? Otóż dlatego, że w razie wpadki, Browar może tłumaczyć się, iż jest to po prostu ichniejsza interpretacja piwa w stylu Ale. Co do samej kolorystyki, piwo to przypomina mi herbatę z miodem i cytryną, lub po prostu bursztyn. Kolorystycznie bardzo fajnie. Pianka choć nie pieni się jak w przypadku Klasztornego, jest równie obfita oraz drobnoziarnista. Stabilna, choć na dobrą sprawę nie utrzymuje się dość długo. Stosunkowo do piwa Baernard, które miałem okazję już opisywać, nasycenie bez zarzutu, aczkolwiek nie wracając do mrocznej przeszłości, którą najchętniej zostawiłbym na Karaibach… Piwo to nie urzekło (Podkreślić należy fakt, że piwa belgijskie są na ogół bardzo nagazowane). Zapach jest trochę płytki. Spodziewałem się czegoś więcej jak na cenę powyżej piątki. W dodatku niewiele przypomina mi to piwa rodem z Belgii. Zapach jest dość subtelny, słodowy. Wszystko rekompensuje smak. Wyraźna goryczka, która jest odpowiednio stonowana, przyjemna, a przede wszystkim orzeźwiająca. W niektórych przypadkach owa goryczka bywa męcząca, bynajmniej nie przez nadmiar chmielu. Jedyne co mi się nie podobało, to delikatnie kwaskowa nuta, choć często spotykana w Lwówkach. Etykieta nie jest jakaś szałowa, zachowana w Lwówkowym stylu, nie ma kontretykiety, natomiast butelka jest zaszpuntowana tradycyjnym lwówkowym kapslem dedykowanym. Cokolwiek znaczyć ma termin „nieutrwalone”, nie wnikam. Wiem natomiast, że piwa pochodzenia belgijskiego terminem przydatności sięgały nawet po kilka lat, więc brak pasteryzacji nie powinien być priorytetem piwowarów. Piwo ma 13% ekstraktu, 5.7% alkoholu.
Kontrastując z Lwówkiem, mamy drugie piwo w stylu belgijskim, bo na „wzór piwa Trapistów”. A że 6 klasztorów Trappistów, gdzie warzy się piwo leżą w Belgii, stąd to nawiązanie. Ekskluzywna etykietka, stylizowana na „starą”, choć w zasadzie wszystko to wygląda jak czysty nadruk z komputera. Tak naprawdę Browar chciał dobrze, miał plan, aczkolwiek rezultat, który osiągneli, wyszedł trochę sztucznie. Nie ma tu pozostawionej pewnego rodzaju faktury, która miałaby ewentualnie dawać porządany efekt. To tylko takie moje gdybanie i czepialstwo. Mimo wszystko jednak piwo sprawia wrażenie „ciekawego” oraz unikatowego, przez co przyciąga spojrzenia. Cenowo zbliżone do Lwówka, również granice piątki. Dlaczego kontrastując z Lwówkiem Belgiem? Ponieważ jest to piwo ciemne. Co mnie urzekło na samym początku, to zapach. Bardzo intensywny, ziołowy, wyczuwalna jest także nutka karmelkowa. Co wprawia mnie w pewnego rodzaju zażenowanie to właśnie to zdanie: „Piwo uwarzone na wzór piw Trapistów (…) nie po to byś się trapił, lecz po to byś się go z przyjemnością napił!” Szkoda, że nie uwarzono piwa Pan Tadeusz, rzecz jasna nie po to by epopeję poznawać, tylko po to by pijąc piwo zaszczytu doznawać. Szczerze – darowałbym sobie tego typu wierszyków, po prostu uważam, że to jakiegoś rodzaju tandeta jeżeli chodzi o piwo. Przejdźmy jednak do szczegółów. Poza urzekającym zapachem, uwodzi nas także kolor, lekko wiśniowy, wpadający w odcienie rtęci, kawy oraz miedzi. Jest to zdecydowanie coś pomiędzy tym wszystkim. Do tego jest to piwo mętne, nieklarowne, niewiele można przezeń dostrzec. Nie świadczy to o tym, że piwo jest jakieś trefne, czy wadliwe. Jest to zdecydowanie normalne dla piw wzorowanych na Belgijskie. W zapachu zdominowała mnie nuta kwiatowa, choć gdzieś pomiędzy doszukać można się było także korzennych aromatów z nutą karmelową. I faktycznie ten karmel miał swoją rolę w tym piwie, bo już na wstępie gości na naszym podniebieniu podczas degustacji. Dopiero po krótkim czasie doświadczamy pewnej goryczki, która zdecydowanie nie dominuje. Tą cierpkość łagodzi biszkoptowy akcent, który jest jedynie odcieniem całości. Co do ilości ekstraktu, wzmianki nie znalazłem. Alkoholu aż 6.4%. Piwo to jest trochę ciężkie, acz znośne, również górnej fermentacji, z tymże wzmianka o tym została zawarta.
Podsumowując, oba piwa są całkiem dobre, acz nie najlepsze i zdecydowanie nie są to typy, po które sięgał będę nieco częściej.
Zgadzasz się z nami? Nie zgadzasz? Masz własną opinię? Skomentuj ten post!
Opinie wulgarne, wyglądające, jak nachalna reklama, reklamy itp. będą usuwane.

Duży francuz na Statoilu, czyli hot dog XXL

Konkurs – wyniki III etapu

Dodaj komentarz