Po występie w „Pytaniu na śniadanie” i wizycie w Deseo (będzie osobny wpis), szedłem sobie niespiesznie Alejami Jerozolimskimi i nagle dostałem ulotkę:
Lunch za 15 zyla? Grzech nie skorzystać. A podają taki w Strudel Factory:
Wystrój przyjemny, jest też pięterko, ale nie chciało mi się łazić po schodach, więc zasiadłem w kąciku przy oknie.
Rzut oka na menu:
i komponuję swój zestaw: kompot jagodowy, barszcz galicyjski i strudel z mięsem i grzybami. Po okazaniu ulotki faktycznie zapłaciłem 14.99 zł:
Najpierw dostałem kompot, po kilku chwilach na stolik zajechał także zupa:
Kompot smaczny, mocno owocowy, słodki. Zupa gorąca, podana w towarzystwie równie gorącej bułeczki (właściwie to ćwiartki, ale o bardzo zwartym miąższu). Zamieszałem łyżką i stwierdziłem, że oprócz tartych buraków w zupie znajdziemy także ziemniaki, fasolę i mięso:
Nie ma uwag, zupa okazała się bardzo smaczna i sycąca. Kwaśna, gęsta śmietana dobrze jej zrobiła, zjadłem z przyjemnością.
Pora na strudla. I tutaj już mam mieszane uczucia. Bo z jednej strony niby same plusy – dostajemy do niego sos gratis (wybrałem czosnkowy), chrupiące ciasto szczelnie nafaszerowano soczystymi grzybami i takimże mięsem, papryka nadaje całości pazura i dobrze podbija smak. Ale…
…jak widzicie porcja niezbyt duża, by nie rzec brutalnie – mała.
Podsumowując: smakowo i cenowo ten lunch wypadł naprawdę dobrze i warto na niego wpaść. Jeśli tam byliście/będziecie dajcie znać, czy porcja spoza menu lunchowego jest większa. Bo jeśli jest to porcja normalna, to cena 16 zł (poza lunchem) za taki kawałeczek strudla wydaje mi się mocno przesadzona. Nawet jak na Warszawę.
Strudel Factory – Aleje Jerozolimskie 42, Warszawa
Facebook: https://www.facebook.com/StrudelFactory/