close
Street Food Polska Festiwal – Kraków 30.04 – 2.05.2016 w relacji Michała

Street Food Polska Festiwal – Kraków 30.04 – 2.05.2016 w relacji Michała

0udostępnień

Kolejny już raz do Krakowa zjechały najlepsze food trucki w Polsce, żeby pod Galerią Kazimierz wziąć udział w festiwalu pod patronatem Street Food Polska i przez trzy dni karmić głodnych krakowian i przyjezdnych.

To chyba pierwszy festiwal na którym udało mi się być na miejscu przez wszystkie 3 dni. Dzięki temu mogłem spróbować jeszcze więcej niż zwykle a w przerwach pomiędzy pochłanianiem kolejnych porcji jedzenia, mogłem leżeć na leżaku i chłonąć fantastyczną atmosferę tego wydarzenia które powoli zadomawia się w świadomości krakowian.

Postaram się opisać chronologicznie wszystkie dania których próbowałem podczas tych cudownych trzech dni obżarstwa. Dnia pierwszego nie mogłem rozpocząć inaczej. To już niemal tradycja, że zaraz po pojawieniu się na terenie festiwalu kieruję swe kroki do raciborskiego food trucka Beef Brothers. Nawet nie muszę patrzeć na menu, witam się z załogą i zamawiam Phillycheese Steak. Moim zdaniem najlepszą kanapkę w Polsce. Rzadko bywam radykalny, ale jeśli nie mieliście jeszcze okazji próbować tego smakołyku to poszukajcie gdzie i kiedy można znaleźć Beef Brothers na zlocie food trucków, idźcie do nich i spróbujcie. Po zjedzeniu tej kanapki przewartościowuje się system oceniania bułek z mięsem. Serio.

1 IMG_3435 IMG_3442

Po chwili odpoczynku podszedłem do stanowiska Celtyckich Smaków. Wiele razy polecano mi ich kiszonego śledzia. Na szczęście nie jest on ukiszony w ten sam sposób, w jaki robią to Szwedzi przed zapakowaniem swojego przysmaku do puszek. Tutaj smak jest delikatny ale mimo wszystko kwaśny, bogaty, pełny. Śledź jest zwarty a jednocześnie rozpływa się w ustach. Jest to doświadczenie z gatunku tych najprzyjemniejszych. Szczególnie jeśli lubicie śledzie.

2

Dzień pierwszy zakończyłem zjedzeniem połówki kanapki Rouben z food trucka Na-Żarty. To tegoroczny debiutant i muszę powiedzieć, że startują z wysokiego C. Trwają dyskusje czy najlepszą kompozycją kanapkową na świecie jest Rouben czy Phillycheese Steak. Ja nie będę się nad tym zastanawiał, wiem natomiast, że kanapka z Na-Żarty była zupełnie na serio obłędna. Kompozycja wołowiny, kiszonej kapusty, sera żółtego i sosu rosyjskiego sprawdza się prawie zawsze, wszystko zależy od jakości składników. Tutaj ta jakość była na najwyższym poziomie.

3 IMG_3451

Dzień drugi rozpocząłem w tym samym food trucku, tym razem próbując burgera z serem i bekonem, na którego rzuciłem się tak szybko, że zapomniałem zrobić mu zdjęcia (spokojnie, czuwałem i zrobiłem – Żorż). To co najbardziej utkwiło mi w pamięci to rewelacyjny smak mięsa i chrupiące plastry boczku. Coraz częściej zdarza się, że w burgerach z serem i bekonem, boczek jest ledwo liźnięty temperaturą, ciepły ale miękki i ciągnący się, a nie taki jak lubię najbardziej – chrupiący.

IMG_3504 IMG_3506

Jako dodatek pojawiły się faszerowane cheddarem papryczki jalapeno. Oj jakie to było dobre, opanierowane i usmażone na złoto, wcale nie tak ostre w smaku papryczki wypełnione doskonałej jakości serem. Doskonała przekąska.

IMG_3502 IMG_3503

Po burgerze przyszedł czas na wizytę u B.B. Kingsów, znanej już chyba w całej Polsce załogi obsługującej ogromnego smokera która na każdy zlot przygotowuje coś nowego, coś oryginalnego, coś fantastycznego. Zacząłem od żeberek. Cóż mogę powiedzieć o tej potrawie? Uwielbiam jak to sam nazywam nieoczywiste kawałki mięsa, dla mnie to właśnie w takich kawałkach zwierzęcia jak niedoceniane czasami żeberka czy na przykład podroby tkwi najwięcej smaku który można wydobyć umiejętnie je przygotowując. Żeberka od B.B Kings to coś absolutnie doskonałego. Smak mięsa, mimo dużej ilości przypraw, jest tutaj na pierwszym miejscu, dokładnie tak jak powinno być. Całość jest tak miękka że rozpada się po naciśnięciu widelcem i rozpływa w ustach. Absolutna rewelacja.

5 DSC_7780 DSC_0041

Czas oczekiwania na kolejną potrawę od tej samej załogi umiliło Polar Kakao, fantastyczne mrożone kakao od krakowskiej ekipy Espresso Bike. Wypiliśmy wiele kubków tego orzeźwiającego napoju przez dwa pierwsze dni zlotu. Najlepszy napój na ciepłe dni, jaki jestem sobie w stanie wyobrazić.

4 6

Drugą potrawą której miałem okazję spróbować od B.B Kings była grillowana a następnie duszona w sosie spod żeberek wątróbka w towarzystwie duszonych warzyw i wędzonej śmietany nadającej całości ostatecznego smakowego szlifu. Podroby mają tę wadę, że rzadko wychodzą ładnie na zdjęciach. Łódzkiej ekipie udało się wsadzić wątróbkę w bułkę i w taki sposób skomponować ją wizualnie, że prezentuje się więcej niż zachęcająco. A smak? To prawdziwy kulinarny odlot. Tak bardzo bym chciał, żeby na polskim rynku pojawiało się więcej i więcej tak kreatywnych ekip serwujących nieoczywiste kanapki z mięsem i podrobami. Chciałbym żeby to była kolejna street foodowa moda. Po tej fantastycznej kanapce nie chciałem sobie już niczym psuć smaku. Tak zakończył się dzień drugi.

7 8

Dnia trzeciego miałem ochotę na coś intensywnego na dzień dobry. Ojciec Założyciel polecił mi French Burgera od ekipy Bart Burger. Zwykle szczytem ekstrawagancji w moim przypadku jest zamówienie burgera z serem i bekonem, najczęściej zamawiam burgera z jak najmniejszą ilością dodatków, podobnie mam z pizzą. Tutaj jednak nie mogłem się oprzeć perspektywie zjedzenia burgera z serem pleśniowym i chutneyem. O smaku burgera mogę wypowiadać się w samych superlatywach, bardzo dawno nie miałem do czynienia z tak złożoną, dopracowaną i bogatą koncepcją. Tu wszystko do siebie pasowało idealnie, słodycz chutneya przełamana intensywnością sera, idealnie przyprawione mięso. Gdybym jeszcze tak długo nie sycił oczu tą pięknością, to pewnie bułka byłaby w stanie utrzymać wszystko w ryzach, a z mojej winy, przez nasiąknięcie sosami, bułka pod koniec jedzenia zaczęła mi się nieco rozpadać. Wiem jedno, był to jeden z najciekawszych, najsmaczniejszych burgerów jakie jadłem od dłuższego czasu i przy najbliższej okazji bardzo chętnie powtórzę to niezwykle przyjemne kulinarne doświadczenie.

9 IMG_3556 IMG_3557

Po śniadaniu i chwilowym odpoczynku, miałem okazję spróbować jeszcze alzackiego podpłomyka z Flammastra, w wersji pikantnej z chorizo. Było pikantnie, ale tak jak lubię, pikantność nie zabijała tutaj całego smaku, a jedynie go podbijała.

IMG_3566 IMG_3567

Spróbowałem jeszcze po raz drugi flaków z Celtyckich Smaków oraz frytek smażonych na wołowym tłuszczu od Beef Brothers, a festiwal zakończyłem kakao od Espresso Bike, tym razem w wersji gorącej.

DSC_0100 DSC_0110 DSC_0112

To był kolejny bardzo przyjemny festiwal z perspektywy klienta, myślę, że równie zadowoleni byli właściciele food trucków którzy nie narzekali na brak klientów. To co jednak cieszy mnie najbardziej, to zadowolenie na twarzach innych. Nie ma dla mnie przyjemniejszego widoku, jako dla osoby która stara się promować kulturę ulicznego jedzenia w Polsce, od uśmiechniętych ludzi jedzących świeże, oryginalne i po prostu pyszne jedzenie.

Już nie mogę się doczekać kolejnego festiwalu w Krakowie. A Wy Drodzy Czytelnicy rozglądajcie się i bądźcie czujni, kto wie, gdzie jeszcze w tym roku zajrzy wesoła karawana żarciowozów pod znakiem Street Food Polska.

Michał Turecki

Zdjęcia: własne oraz Wojtek Jarno i Ela Święcka

Majostaszki – strefa food trucków w Ostrowie Wielkopolskim

Golonka w pepitkę

Dodaj komentarz