Qń po włosku, czyli wizyta w poznańskim Viva Pomodori! - Street Food Polska
close
Qń po włosku, czyli wizyta w poznańskim Viva Pomodori!

Qń po włosku, czyli wizyta w poznańskim Viva Pomodori!

0udostępnień

Dzisiaj znowu jemy w Poznaniu. Tym razem ofiarą apetytu Qnia padły dania serwowane przez lokal o nazwie Viva Pomodori. Czy teraz również był zachwycony? O tym przeczytacie niżej:

Wielu z nas ceni sobie kontakt z naturą. By udać się z nią na spotkanie, jedziemy do lasu lub nad jezioro. Jest też alternatywna metoda sprawdzona przez mojego znajomego (imienia nie mogę podać, bo zagroził mi procesem cywilnym), a mianowicie kupujemy płytę CD z odgłosami ptaków i lasu (np. cos w tym stylu: http://www.nieznany.pl/Ptaki-Odglosy-lasu-pmi-2906.html ). Kładziemy się w domu na łóżku. Wsłuchując się w “śpiew natury”, zamykamy oczy. W ręku trzymamy spray Brise o zapachu leśnym i co klika minut uwalniamy z niego aromat, by ten wypełnił nasz pokój. Podobno już po 15 minutach, udaje się zapomnieć o tym, że jest się w domu.

Znajomy odnalazł swój sposób, by nie wychodząc z mieszkania znaleźć się w lesie, a my dziś podejmiemy próbę przeniesienia się do Włoch, nie wyjeżdżając z Poznania. Jakiś czas temu, opisywałem już całkiem udaną próbę przeniesienia włoskiego klimatu do mojego miasta (Bar a Boo), a dziś udamy się do miejsca, o którym też mówi się na mieści. Mowa o Viva Pomodori! (http://www.vivapomodori.pl/ ) na ul. Fredry 3, w samym sercu Poznania.

 

[singlepic id=873 w=320 h=240 float=]

 

[singlepic id=874 w=320 h=240 float=]

 

 

Wchodzimy. Widać, że lokal dość mocno tętni życiem i co bardzo ważne, od samego progu obezwładnia mnie zapach. Choć sam wystrój prosty, stoły na kilka osób, do których można się dosiąść to nie do końca mój klimat, ale ten zapach powoduje, że mimo wszystko chcę tu zostać. Dodam też, że nie ma ogródka i w tym miejscu raczej nigdy nie będzie.

 

[singlepic id=869 w=320 h=240 float=]

 

Ok, dziś będzie na bogato, bo udaje mi sie udać tam w kilka osób, co pozwoli prześwietlić większą ilość dań. Karta prosta, czytelna, bez udziwnień – to lubię. Pomidory występują tu w roli głównej. Dowiaduję się (co niezwykle cieszy), iż produkty, z których przygotowywane są potrawy pochodzą z Polski (warzywa i składniki z krótkim terminem ważności), a cala reszta (z mąką włącznie) przyjeżdża z Włoch! Lubię kiedy nie ma udawania. Włoska restauracja, włoskie dania przygotowywane z włoskich produktów – tak właśnie powinno być. Restauracja stawia sobie za cel by potrawy smakowały tak jak we Włoszech, zaraz to ocenimy. Dowiaduję się również, iż przestrzeganie receptur i dbałość o szczegóły ma sprawić, by lokal wyróżniał się na tle innych pseudo włoskich lokali. Qń jako wytrawny pokerzysta z grobową miną mówi: sprawdzam!

Zamawiamy na początek przystawki:

Bruschetta –Pieczywo z pomidorami, czosnkiem i bazylią (7 zł).

 

[singlepic id=863 w=320 h=240 float=]

 

Fajnie i świeżo, ale mnie nie zabija ta propozycja. Nie ma w tym nic wyjątkowego. Cieszy fakt, że nie ja zamówiłem tą potrawę.

 

Foccaccia agilo e olio – tradycyjne włoskie pieczywo z czosnkiem i oliwą (8 zł).

 

[singlepic id=866 w=320 h=240 float=]

 

Do tej pory jadałem trochę inaczej wyglądające focaccie, ale mimo wszystko, w tym przypadku, zostajemy delikatnie muśnięci ciekawym pomysłem kucharza. Jest dobrze. Ciasto aromatyczne i idealnie chrupkie sprawia, że nasz apetyt jest dość mocno pobudzony, a w swoich oczach nawzajem widzimy prośbę o więcej. Miło łechtający aromat czosnkowy jest ciekawym dopełnieniem. Jeśli jest to gra wstępna, to podpowiada nam ona, i daje nadzieję że będzie nieźle. Czuję, że może jeszcze nie jesteśmy we Włoszech ale właśnie mijamy granicę…

 

Kolejne danie. Zupa Crema di pomodoro – tradycyjny włoski krem ze świeżych pomidorów (8,5zł).

 

[singlepic id=867 w=320 h=240 float=]

 

Nie będę się rozpisywał. Totalnie oczarowany stwierdzę tylko, że to najlepszy krem z pomidorów jaki ostatnio jadłem. Doskonały w każdym elemencie: smak, konsystencja. Lubię kiedy krem ma delikatny pazur, a tu jest on wyczuwalny. W mojej ocenie, dla tego dania warto tu przyjechać. W skali od 1 do 10, zdecydowanie przyznaje dychę.

 

Nadszedł czas na danie o nazwie pizza Siciliana – sos, ser, salami, gorgonzola, pomidory (22 zł).

 

[singlepic id=870 w=320 h=240 float=]

 

Pizza wygląda niezwykle apetycznie, jest świetnie wypieczona i fajnie podana. Smak ciekawy, ciasto cieniutkie, choć po opisanej wcześniej wizycie w Bar a Boo, poprzeczka jest zawieszona niezwykle wysoko i zaczynam kręcić nosem, coś mi tu nie gra z ciastem. Jest smaczne, ale jadłem już lepsze. Może powodem jest to, że pizza wypiekana jest w zwykłym piecu, a nie w piecu opalanym drewnem, niby detal, ale jednak wyczuwalny. Dla mnie w skali od 1 do 10 mocna ósemka. Szkoda też, że nie są podawane do pizzy automatycznie oliwy. W takim miejscu byłaby to miła praktyka. Co prawda można o nie poprosić, ale to jednak nie to samo… klient byłby bardziej usatysfakcjonowany gdyby były jednak podane na stół wraz z zamówieniem. Rozczarowania nie ma, ale też trudno mówić o totalnej euforii.

 

Na tapetę idzie Pizza z rukolą i pomidorami.

 

[singlepic id=872 w=320 h=240 float=]

 

[singlepic id=871 w=320 h=240 float=]

 

Podobnie jak wyżej. Dobrze wypieczone ciasto, ale zjadam tylko tzw. kęsa, bo nie przepadam za wegetariańskimi potrawami.

I na koniec uwieńczenie… pasty:

 

 

  1. Arrabbiata na ostro – cebula czosnek, boczek, pomidory, papryczki peperoncino (12 zł)

 

[singlepic id=862 w=320 h=240 float=]

 

Danie nie wygląda „wyjściowo”, ale tu przecież o smak chodzi. Pani przy składaniu zamówienia zapytała z uśmiechem na ustach: ma być ostro? odpowiedziałem: oczywiście! Makaron idealny, al dente. Całość niezwykle aromatyczna, mocno wyczuwalne pomidory i boczek, a po chwili uderzający smak i aromat papryczek peperoncino! Oj, już wiem, że to będzie piekielna masakra. Określenie „na ostro” nie jest czymś co dodano do nazwy ot tak na odczepnego. To naprawdę niezłe wyzwanie. Jeśli lubisz „smyranie” za uszkiem piórkiem, to omijaj tą potrawę, ale jeśli lubisz ostrą jazdę bez trzymanki, to zamów ją koniecznie. By ulżyć moim kubkom smakowym, zamawiam dodatkowy napój (dość ciekawe podanie Coca-Coli).

 

[singlepic id=865 w=320 h=240 float=]

 

Fiu, fiu… lokal klimatyzowany, a ja zaczynam się pocić, ale co ważne, smak oraz aromat pomidorów nie jest zabity ostrością i nadal jest mocno wyczuwalny. Danie niezwykle smaczne i z charakterem. W mojej ocenie od 1 do 10 stawiam mocną dziewiątkę!

 

 

  1. Carbonara– boczek, cebula, śmietana, jajko (10 zł)

 

[singlepic id=864 w=320 h=240 float=]

 

Sam nie jestem fanem tego dania, więc nie silę się na ocenę. Mój współtowarzysz, zagorzały fan Carbonary, jadający ją bardzo często, powiedział krótko: „Najlepsza jaką jadłem w życiu”!, a przed wyjściem zamawia porcję na wynos, twierdząc, że to najlepszy sposób by zabić głód, który pojawi się za 4-5 godzin. W jego ocenie mocna 10 z plusem.

Viva Pomodori! to miejsce godne polecenia. Widać i czuć tu ogromną pasję oraz talent kucharza. Tu nie ma przypadkowości i błądzenia. Dania są przyrządzane ze świeżych produktów i ku uciesze wielu, w rozsądnej cenie. Choć mnie w 100% nie przeniesiono do Włoch, to myślę że mimo wszystko siedząc w Poznaniu, można w dużym stopniu poczuć smak i klimat Włoch. Krem z pomidorów to pozycja obowiązkowa dla każdego! Pizza? Jak dla mnie ok., ale porównując z innymi serwowanymi w Poznaniu pizzami, klasyfikuje się gdzieś w pierwszej piątce. Pasty w fajnej cenie i bardzo smaczne. Warto przekonać się samemu. Ja polecam to miejsce, bo cenię ludzi z pasją, którzy w to co robią wkładają wiele starań, chęci i serca. Oby takich miejsc było więcej!

Ps. Wróciłem tam jeszcze raz i przekonałem się że Chłodnik z arbuzem i miętą to istne cudo. Qń powróci tam jeszcze na pewno.

 

Najlepsze frytki w Warszawie i pyszny hamburger z chorizo, czyli wizyta we Friterie

A jak zachce Ci się piwa to masz Grimbergen Tripel

Dodaj komentarz