Ależ mi się chciało pho! Takiego wiecie, esencjonalnego, kleistego, zostawiającego tłuszcz na ustach! Byliśmy w Warszawie, więc postanowiłem: lecimy na zupę albo do Wólki Kosowskiej, albo odwiedzę Nam Sajgon na Marywilskiej, bo podczas kręcenia filmu bardzo mi tam smakowało. Wybór ostatecznie padł na Nam Sajgon. Lecimy. Ludzi w food courcie opór, w końcu pora lunchowa. Udało nam się jednak zająć zwalniany właśnie stolik, więc dobra nasza.
Zamawiamy. Byliśmy już po pierogach, ale nie po to jechałem taki kawał, by poprzestać na samej zupie. Bierzemy więc jeszcze sajgonki wieprzowe, sajgonki z krabem, wołowinę „Luk Lak” z orzechami nerkowca i makaron smażony z krewetkami.
Zupa pho z kaczką, bambusem i cienkim makaronem sojowym (14 zł) była strzałem w 10. Porcja ogromna (obstawiam z 800 g), taka jak sobie wymarzyłem – kleista, wyrazista, pełna ziół. Do tego pierś kacza, soczysta, pokrojona w cienkie plastry. Nie mam uwag, polecam gorąco.
Sajgonki z wieprzowiną i surówką (6 zł/3 szt.) rozczarowały. Były ledwie poprawne, a od ludzi, którzy otwierali pierwszy wietnamski bar na Stadionie 10 lecia wymagam więcej. Więc jak na standardy ogólne były niezłe, ale jak na Nam Sajgon słabe.
Sajgonki z krabem i wieprzowiną plus surówka (9 zł/3 szt.) także nie porwały. Duże, sycące i to wszystko.
Luk lak (z wietnamskiego „trzęsąca się wołowina”) to jedna ze słynniejszych kambodżańskich potraw, są to kawałki wołowiny, marynowane w słodkawym sosie, smażone z cebulą, w Nam Sajgon posypane także orzechami nerkowca i podane z ryżem i surówką (w Kambodży podaje się to na sałacie, choć ostatnio jak wyczytałem, modne są też frytki). Cena 14 zł.
Ogólnie danie smaczne, sycące, pikantne. Nie miałem powodów do narzekań, choć po rewelacyjnej pho, danie to wydawało się ledwie poprawne.
Makaron sojowy smażony z krewetkami (16 zł). Krewetki duże i soczyste, ale żona narzekała na ilośc prażonej cebulki, która jej zdaniem zdominowała smak. Mnie krewetki smakowały, makaron mniej, ale też nie jestem fanem klusek jako dania głównego.
Podsumowując: w Nam Sajgon przy następnej wizycie zamówię po prostu wietnamskie klasyki, które wychodzą im najlepiej. I oczywiście pho, która jest świetna. A zamiast makaronu wybiorę raczej bun cha, bo pamiętam, że te klasycznie wietnamskie potrawy smakowały mi tam najbardziej.
Nam Sajgon – Marywilska 44, Warszawa (pawilon C, food court)
Facebook – https://www.facebook.com/NamSajgon/