To juz druga taka impreza w Kaliszu. Poprzednia pobiła chyba wszelkie rekordy popularności.
Tym razem mimo słońca i bezchmurnego nieba frekwencja była niższa, bo też temperatura nie rozpieszczała. Mimo zimna jednak mnóstwo ludzi przyszło na Rynek przed Ratuszem, by spróbować pysznych dań z food trucków i pysznego piwa, serwowanego w ogromnym namiocie przez firmę Jako.
Było w czym wybierać, 24 wystawców, a każdy oprócz swojego standardowego menu przywiózł do Kalisza jedno, specjalnie na ten event przygotowane danie. Nie udało mi się spróbować wszystkiego. Nie zdążyłem zjeść w Burger Trucku, Grillobusie i American Food Truck. Jednak 21 food trucków odwiedziłem i poniżej króciutko opowiem, co można było zjeść.
Zaczęliśmy od Momo:
Pierożki Maultaschen z nadzieniem ze szpinaku i wędzonki:
Bardzo fajne połączenie, bo szpinak łagodny, a wędzonka wyrazista.
Potem poszliśmy do BB Kingsów…
… gdzie ulegliśmy pokusie skosztowania Max Golonko, czyli goloneczki:
Słuszna porcja soczystego, podwędzanego mięsa w towarzystwie chleba i dodatków mogła zaspokoić głód 2 osób.
Jak golonka to golonka. Idziemy do Jadłobusa. Tam nabywamy golonkę po warszawsku z kapustą:
Pyszne to było, bo obgotowana golonka pozostała soczysta, mięciuteńka, a kapustę osobiście kisi Szef i czuć to w każdym kęsie. Zdecydowanie warto. Skoro juz tu byliśmy, to czemu nie spróbować Kaszuba? Jest to kanapka z matjasem, jajkiem na twardo i sosami:
Syci i wybornie smakuje.
Golonkę oferował też Food So Good, początkowo w kanapce, później także jako samodzielne danie. My skusiliśmy się na kanapkę z golonką po bawarsku:
Sztos! Soczysta goloneczka, świetna bułka, prażona cebulka, autorski sos chrzanowy, musztarda… Zdecydowanie było warto.
Pora na mały deser. Najlepiej od Latającej Krówki, bo i naleśniki i gofry maja rewelacyjne:
Pora na kiełbasę. Zaczynamy od Burger Station i oktoberfestowej klasyki, czyli curry wursta z frytkami:
Czy taki zestaw może nie smakować? Nie może. Soczysta, mięsna, zgrillowana kiełbaska, polana keczupem curry, do tego 200 g świetnych frytek smażonych na łoju. Pycha!
Wypas Po Pas zaserwował Wypas Wursta z kapustą, gorczycą i chrzanem:
Genialne połączenie i bardzo smaczne. Kiełbasa świetna, tylko kiełki mi nie pasowały za bardzo, na szczęście nie przeszkadzały w jedzeniu.
Podobną koncepcję przywiózł Easy Rider:
Ich hot dog Bavaria to kwintesencja prostoty. Genialna biała kiełbasa, sos chrzanowy i kiszona kapusta. Smakowało obłędnie.
The Beef Brothers nie zawiedli i przygotowali nową kanapkę – BAYERISCHER LEBERKäSE-BURGER:
Zarówno bułki, jak i musztardę oraz robioną z podrobów mortadelę sprowadzili z Monachium:
Nie ma co się rozpisywać – każdy, kto choć raz spróbował kanapek ekipy z Raciborza wie, że musiało być pyszne. Oj, będzie mi tej kanapeczki brakować…
Najbardziej jednak zaskoczył mnie food truck Burger Na Kółkach. Ich wersja Weissewurst Burgera okazała się nie tylko bardzo smaczna, ale i mocno odmienna. Bo jeśli czytam, że burger jest z kiełbasą, to oczami wyobraźni widzę burgera, w którym kiełba jest głównym DODATKIEM. Tutaj natomiast nie ma grama wołowiny! Kotlet W CAŁOŚCI zrobiony jest z doskonałej kiełbasy!
Smak rewelacja, dodatki w postaci chrupiącego bekonu i świetnej kapusty podbijają smak na wyższy poziom. Oj, dobre to było!
Niestety nie zdążyłem skosztować burgera w Burger Trucku…
… ale zdążyłem w Meet Meat:
Bekon, ser, sosy, soczyste, wysmażone na różowo mięso doskonale komponowały się z kiszoną kapustą i szynką szwarcwaldzką.
Banda Kotleta nie musiała nic wymyślać – w menu Bandziorów bowiem od zawsze figuruje Wiedeńczyk:
Opisywał go nie będę, bo już była recenzja TUTAJ.
Skoro mowa o kanapkach, to wpadliśmy na Stirlitza do Pan Frances:
Klasyczny francuski tost wypełniony dobrej jakości frankfurterką, cebulą, szpinakiem i żurawiną, bardzo nam zasmakował.
Podobnie jak Żeberko w boczku od Manufaktury Krakowskiej:
Kapitalna bułka, rewelacyjne, mięciutkie i soczyste kawałki żeberek zawinięte w boczek, do tego warzywa i sosy. Dla mnie było nieco za dużo sałaty, po jej wyjęciu kanapka smakowała mi zdecydowanie lepiej. Jeśli zostanie w menu to chętnie będę po nią sięgał.
Nie mogliśmy pominąć klasyki polskiego street foodu, czyli zapiekanki. W Zapiekankach Tradycyjnych można było zamówić dwie, specjalnie na ten event przygotowane zapieksy: RFN i NRD.
My wybraliśmy RFN:
Bułka świetna, chrupiąca i miękka, a na niej doskonała kiełbasa z restauracji Mazowsze, takaż kapusta i bawarska słodka musztarda. Pyszota!
Nie samym chlebem człowiek żyje, więc poszliśmy do Przystani w Ortakoy, gdzie spożyliśmy Rawiogę, czyli glazurowaną baraninę w zalewie piwnej w towarzystwie berlińskiej Kartoffelsalat:
Sałatka świetna, baranina moim zdaniem nieco za twarda, niemniej soczysta i bardzo smaczna.
Z Turcji przenosimy się do Meksyku. Zaczynamy od tacosów z wołowymi sercami w Wheel Meal:
Miłośników podrobów zachęcać nie trzeba, sprężysty mięsień, soczysty i podany w towarzystwie pysznej salsy smakował doskonale.
Kolejne tacosy zjedliśmy w Taco Libre. Tym razem naszym łupem padły tacos farsi z marynowanym kurczakiem, orzechami, pestkami granatu i melasą, które smakowały obłędnie:
oraz wymyślone na poczekaniu Japan Taco z karkówką marynowaną w Gochugaru, z marynowanym imbirem, wasabi i sosem sojowym, które spaliły nam kubki smakowe na kilka chwil:
Z Meksyku ruszyliśmy najpierw do Włoch, by w Pizza Trucku zjeść jak zwykle pyszną pizzę z pieca opalanego drewnem. Bardzo smakowała nam flammkuchen ze śmietaną i boczkiem, ale także inne klasyki przygotowane przez wesołą ekipę z Łodzi:
Skoro placki, to pora zadać pytanie – Lubish Langosh? My bardzo, zarówno klasyczny, jak i taki z wiekszą ilością składników, na przykład z biała kiełbasą. Chrupiące placki, dobre dodatki i fajna ekipa, która je serwuje – tak, zdecydowanie lubimy langosze!
Wizytę w food truckach kończymy smakami Azji. Przystanek Sushi to oczywiście rewelacyjne rolki…
… ale także pikantny, rozgrzewający ramen, który był błogosławieństwem podczas zimnego dnia…
… i kapitalne żeberka po niemiecku, podane z japońską rzodkwią, ryżem i ostrymi papryczkami. Sztos!
Jedzenie było pyszne, piwo lało się strumieniami, pozostaje mi więc podziękować panu Prezydentowi Miasta Kalisz i jego ekipie (Marcin!) za ogromne wsparcie, jakiego nam udzielili, food truckom za jedzenie, firmie JAKO za piwko, mieszkańcom Kalisza i okolicznych miejscowości za liczne przybycie. Do zobaczenia za rok!
Foto – własne oraz Elżbieta Święcka.