close
Krakowski Festiwal Burgerów – wege, mięso i nie tylko

Krakowski Festiwal Burgerów – wege, mięso i nie tylko

0udostępnień

Aplikacja Qpony.pl jest pewnie Wam dobrze znana. Dzięki niej możecie korzystać z szeregu zniżek i promocji. Wspólnie z Michałem Tureckim korzystaliśmy z niej podczas trwającego właśnie Krakowskiego Festiwalu Burgerów. Każdy z biorących udział w akcji lokali przygotował specjalna ofertę, która znalazła się aplikacji w postaci kuponu. Były to zniżki lub gratis dodawany do burgera. Wystarczyło pobrać kupon i pokazać go sprzedawcy podczas składania zamówienia. Nie ukrywam, że KFB to była dla mnie okazja do odwiedzenia lokali, w których jeszcze nie byłem. Skorzystałem więc skwapliwie, a o efektach możecie poczytać poniżej. Przypomnę jeszcze tylko, że akcja trwa do 19.02, a pełną listę lokali i zniżek znajdziecie pod tym linkiem:  https://bnc.lt/Uecj/eRZtuCgpYx

Żorż:

Mięso w rytmie rocka, czyli Hard Rock Cafe

Międzynarodowa sieć restauracja założona przez Isaaca Tigretta i Petera Mortona w 1971 w londyńskim Hyde Park Corner, w byłym sklepie samochodów Rolls-Royce. Obecnie posiada ponad 170 lokali na całym świecie, w tym kilka w Polsce. Wystrój znany jest każdemu fanowi rocka – pamiątki zostawiane przez muzyków zdobią ściany wszystkich restauracji Hard Rock Cafe. Wg Wikipedii „Hard Rock jest bardziej znane z atmosfery niż z jedzenia. Restauracje nie tylko ubiegają się o muzyczne pamiątki, ale także zakupują je na aukcjach na całym świecie. Hard Rock posiada największą kolekcję tego typu przedmiotów na świecie. Pamiątki takie jak gitary z podpisami artystów, stroje z koncertów czy rzadkie fotografie wieszane są na ścianach restauracji. Kolekcja została zapoczątkowana w 1979 roku przez Erica Claptona, który wręczył niepodpisaną gitarę Fender restauracji w Londynie, której był częstym gościem. Pete Townshend, gitarzysta The Who wkrótce także wręczył swoją gitarę z dopiskiem „Moja jest równie dobra jak jego! Pozdrowienia, Pete.”

W krakowskim lokalu usiedliśmy sobie na wprost okularów Muńka Staszczyka:

Sympatyczna kelnerka poprowadziła nas do stolika i przyniosła menu. Wtedy odpaliłem iPhone’a i powiedziałem, że chcemy skorzystać z promocji. Nie ma problemu, prosze pokazać kupon, my sobie spiszemy kod i działamy. No to proszę:

Bardzo, ale to bardzo ujęło mnie, że kiedy poprosiłem o wysmażenie nam mięsa medium rare w kierunku rare nie było z tym żadnego problemu. „Oczywiście, domyślnie smażymy medium, ale zaraz przekażę na kuchnię pana prośbę”. No, to mi się podoba! Zuchy! Do picia wzięliśmy colę i po kilku minutach otrzymaliśmy swoje zamówienie.

Ja zamówiłem S.O.B. Burger w skład którego wchodzi mięso, pasta z papryki habanero, guacamole i ser. 

Burgery są wysokie. W większości przypadków trzeba posługiwać się nożem i widelcem. Gratis do zamówienia dostajemy kapitalny, autorski pikantny keczup. Frytki świetne, grubo ciachane i posypane solą, usmażone doskonale. Burger. Wszystkie wymienione składniki występowały. Burger bardzo dobry, wyrazisty, a mięso wysmażone dokładnie tak, jak chciałem:

Całość bardzo soczysta, mimo bułki. Tej poświęcę kilka dodatkowych słów. Jest to klasyczna amerykańska bułka typu brioche kukurydziana. Nie jest to rodzaj pieczywa, jaki lubię. Nie polubiłem jej w USA, nie polubię i w Polsce. Dla mnie jest po prostu za sucha. Na plus trzeba oddać, że doskonale trzyma składniki i nie rozpada się. Za to wsad naprawdę świetny i zjadłem z przyjemnością. Bardzo podobała mi się występująca tutaj cebula – grube, wyraziste kawałki lekko przypieczone dawały bardzo dobry efekt smakowy.

Hickory Barbecue Bacon Cheeseburger wybrany przez moją żone to prawdziwy food porn.

Wyglądał jak milion dolarów! Lejący się ser, długaśny, wręcz perwersyjny bekon… Normalnie poezja! W smaku czysta doskonałość. Pachnący drewnem orzesznika sos, nadający temu burgerowi wręcz podręcznikowy smak amerykańskiego BBQ, karmelizowana cebulka, chrupiący, ale soczysty bekon i cheddar smakowały bosko w połączeniu z idealnie soczystą wołowiną. 

Podsumowując: wyszliśmy bardzo zadowoleni i na pewno skorzystamy jeszcze nie raz z oferty Hard Rock Cafe. Kuszą mnie tam kanapki z pulled pork i chętnie sprawdzę, czy żeberka smakują tak, jak te które jadałem w Stanach. Tanio nie jest, ale uważam, że zarówno smak, jak też jakość te ceny usprawiedliwiają. O atmosferze nie wspomnę, bo to oczywistość.

Krowarzywa, czyli wege może być pyszne. Jest pyszne!

Pomyślałem, że ciekawym doświadczeniem po wizycie w HRC będzie wizyta w kolejnym lokalu, do którego zawsze chciałem wpaść, ale się nie udawało. Krowarzywa. Nie zjesz tutaj mięsa, to 100% wegetariańskie miejsce. Procedura zamówienia ta sama, pokazujemy kupony:

Tutaj zamiast zniżki mamy gratis. Do każdego „burgera” dostajemy Imbirex, czyli napój imbirowy słodzony daktylami.

Kanapki podane są na jadalnych talerzykach z otrębów (talerzyków nie zjadłem). Najpierw Cieciorex. Dominuje w nim solidny kotlet z ciecierzycy wzmocnionej natka pietruszki, ziołami i papryką. Oprócz tego warzywa i dwa sosy do wyboru. Bałem się, że będzie to suche, ale na szczęście w Krowarzywa wiedzą, jak zrobić dobre wege. Pozycja bardzo smaczna i bardzo sycąca.

Absolutnie kanapka nie była sucha, świetnie zagrały tutaj sosy BBQ (mocno śliwkowy) i koperkowy.

Tofex mnie pozamiatał. Nie przypuszczałem, że tofu podawane w tej kanapce będzie takie dobre! Wędzone, marynowane i podsmażone rewelacyjnie komponowało się z warzywami i piklami, a całość wzmacniał smak  ostrego keczupu i wegetariańskiego majonezu. Obłęd, na tę kanapkę na pewno wrócę.

Podsumowując: żałuję, że nie byłem u nich wcześniej. Obok PapuVege Krowarzywa stają się moją ulubioną miejscówką z wegetariańskimi „burgerami”. Jeśli jeszcze nie mieliście okazji spróbować – koniecznie to nadróbcie. Warto!

Michał Turecki:

Moa – miejsce dla wielbicieli well done

W związku z akcją rabatową mobilnej aplikacji qpony.pl odwiedziłem najstarszą krakowską burgerownię. Miejsce od którego moda na burgery się w Krakowie zaczęła. Zanim zaczęły powstawać jak grzyby po deszczu lokale które pozwoliły ludziom zrozumieć, że burgery to nie tylko kanapki z McDonaldsa pojawiło się Moa. W lokalu przy ulicy Mikołajskiej 3 zjawiłem się po dłuższej przerwie. 

Przechodząc obok, wielokrotnie widziałem lokal wypełniony do ostatniego miejsca. Co ciekawe większość klientów wówczas stanowili turyści, podobnie było dzisiaj. Zamawówiłem burgera klasycznego, chciałem sprawdzić jak smakuje mięso, które zawsze jest dla mnie w burgerze najważniejsze. Przy minimalnej ilości dodatków nic nie powinno tłumić jego smaku. 

Dostaję drewnianą łyżkę z numerem zamówienia i po około 15 minutach otrzymuję swoje zamówienie. Po odwinięciu burgera z papieru, wygląda on dość standardowo, wyróżnia się nieco bułka, która jest zapewne wypiekana specjalnie dla Moa. Na pierwszy rzut oka widać dużą ilość strzępiastej sałaty i dość cienki kotlet.

Po ugryzieniu czujemy balans między dodatkami i smakiem mięsa. Niestety kotlet jest tak cienki, że niemal niemożliwym byłoby wysmażenie go na medium. Mięso jest zatem przepieczone jak na mój gust. W smaku również niczym nie zaskakuje, jest nieco za słabo przyprawione. Dodatki są świeże, sałata chrupiąca, pomidor soczysty, całość przyjemnie uzupełnia majonezowy sos. Osobne wspomnienie należy się bułce, nienachalnej w smaku i doskonale trzymającej całość składników w ryzach do samego końca. 

Nie był to może najlepszy burger jakiego w życiu próbowałem, ale warto było go zjeść, żeby wyrobić sobie opinię. Do czego i Was zapraszam.

Dzięki kuponowi z aplikacji qpony.pl, dowolnego burgera z menu, w godzinach od 17 do 22 kupicie o 15% taniej.

Huki Muki – opcja imprezowa

Przy najdroższej krakowskiej ulicy powstał jakiś czas temu lokal z tanim alkoholem i tanim jedzeniem. ElPolakoKRK już jakiś czas temu opisywał dla Was część ich menu, ja jednak zadanie miałem bardzo konkretne. Chciałem sprawdzić, czy obsługa wie i radzi sobie z promocją Krakowski Festiwal Burgerów.

Za 13 zł możemy w Huki Muki wybrać dowolnego burgera i do tego dostajemy gratis lane piwo. Ja zdecydowałem się na Classica, czyli burgera z sałatą strzępiastą, pomidorem, ogórkiem kiszonym i dowolnie wybranym sosem. Ponieważ od zawsze mam słabość do połączenia pomidor – majonez, to wybór był oczywisty. 

Po kilku chwilach otrzymałem swoje zamówienie. Burger jest w wersji stu gramowej, pierwsze co zwraca moją uwagę to sporych rozmiarów bułka, jakby trochę za duża w stosunku do kotleta wewnątrz. Po odchyleniu wierzchu widzimy plasterki pomidora i sporo ogórka kiszonego, nie pożałowano składników. Mięso wygląda przeciętnie i jeszcze przed pierwszym ugryzieniem jestem pewien, że nie jest to kotlet przygotowywany na miejscu. 

Po ugryzieniu wszystko ze sobą gra, bułka jest dość miękka i dobrze trzyma składniki, dodatki są świeże, pomidor jest soczysty, ogórek kiszony odpowiednio kwaśny a sałata chrupiąca. Mięso tak jak się spodziewałem to prefabrykowany kotlet który ginie gdzieś w tym bogactwie dodatków, jego smak pozostaje gdzieś w tle. Majonezu również nie żałowano i przyjemnie nawilża on całość.

Huki Muki to miejsce nastawione na sprzedaż alkoholu, gdzie przy okazji możemy coś zjeść. I w ten sposób będę to miejsce oceniał. Jeśli przesiadujecie w tym miejscu albo przechodzicie Floriańską i nie macie ochoty na kebaba to skorzystajcie z promocji aplikacji Qpony.pl. Zjecie burgera, popijecie piwem, zostaniecie na dłużej albo pójdziecie dalej. Podczas zakrapianego alkoholem wieczoru to całkiem dobra opcja.

Wpis powstał we współpracy z aplikacją Qpony.pl

Lula kebab i coś jeszcze w Smakach Gruzji.

A mogłem pójść na zapiekankę, czyli tektura na talerzu

Dodaj komentarz