Kolejna wiśniowa "novinka"- Kocour Wiśniowy Leżak - Street Food Polska
close
Kolejna wiśniowa "novinka"- Kocour Wiśniowy Leżak

Kolejna wiśniowa "novinka"- Kocour Wiśniowy Leżak

0udostępnień
Dziś dzień prezentuję piwo Kocour Leżak Wiśniowy. Coś więcej o samym browarze – jest to jeden z mniejszych browarów na świecie. Czeskie piwo, którego Czesi (!) nie znają. Co ciekawe, piwo to znane jest bardziej za granicą, natomiast w samej Polsce jest rozchwytywane. Pierwszy Kocour, na jakiego udało mi się trafić, był to IPA Samurai. Już właśnie od tamtego momentu polubiłem ten gatunek, przez co IPA i AIPA (gdy tylko miałem okazję) zawsze degustowałem. Ostatnio udało mi się zakosztować nawet piwa w stylu IPA jednego domowego piwowara, przez co poprzeczka postawiona została bardzo wysoko. Piwo z domowej piwnicy bowiem smakuje wybornie, jest warzone hobbystycznie, nie komercyjnie. Wszystko to wpływa korzystnie na smak, ponieważ Domowy Piwowar nie jest wiedziony pieniądzem i zarobkiem jak to jest w przypadku przemysłów. No i właśnie! Piwowarzy z „Varnsdorfský Pivovar Kocour” nie warzą przemysłowych ilości, dzięki czemu piwo zachowuje dość wyższy standard smaku. Co za tym idzie, piwo jest nieco droższe, jak pozostałe (cena waha się od ośmiu do dziesięciu złotych), choć kto już spotkał się z browarem Pinta, powinien wiedzieć, że czasem warto wydać takie pieniądze za piwo. Do rzeczy jednak! Jak widać na zdjęciu, piwo to ma bardzo stylową etykietkę. Doskonale dobrane kolory, przyjemne logo (choć nie do końca kojarzy się to z piwem, acz gdyby chcieć się czepiać, większość etykiet ma ten sam problem). Kapselek niededykowany, a w sumie szkoda.
Po otwarciu od razu przystawiłem nos do szyjki, mając wielką nadzieję, że coś poczuję, choć zapach był bardzo niewyraźny i delikatny. Nieszkodzi, dysponowałem w tym momencie szkłem, więc przelałem piwo do szklanki. Na wstępie zapieniło się intensywnie, przez co przelewanie było utrudnione. Pianka z trudem uchodziła (jest to zdjęcie po 4 minutach, gdy szklanka była pełna piany, dość dobry wynik). Po ceremonialnym otwarciu i przelaniu.
Tutaj kolejne ujęcie piwka, na którym można zobaczyćczapowatą pianę, a także kolor przypominający nieco herbatę, coś w odcieniu bordo. Ma miodowe prześwity, gdy spojrzymy pod światło. Naprawdę przyjemna sprawa. Co do samego zapachu, po przelaniu z butelki, zapach w końcu się uwolnił. Jest rześki, przyjemny, ale nie zalatuje wiśniami czy innymi cudami, które często da się wychwycić w piwach. Pierwszy łyk również wprawił mnie w zdziwienie. Na pierwszy rzut wzbija się przede wszystkim pewnego rodzaju delikatny akcent. Mam wrażenie, jak gdybym wyczuwał tu smak waniliowy, choć gdzieniegdzie (lecz w niewielkim stopniu) borykała się wiśnia. Smak jest bardzo stonowany, i jest to faktycznie „Leżak”, bowiem piwo samo w sobie nie jest bardzo „urozmaicone” przez aromaty. Nie dałbym drugi raz za to piwo tych pieniędzy, które dałem, lecz spróbować warto. Nie zmienia to jednak faktu, że jak na Browar Kocour i moje oczekiwania, nieco się rozczarowałem. Spodziewałem się pewnego rodzaju eksplozji, tak jak to było w przypadku pierwszej warki Fortuny Wiśniowej, która powaliła mnie na kolana. Piana, nie da się ukryć, bez zarzutu. Sztywna, trwała, drobnoziarnista. Polecam gorąco wszystkim piwo Kocour Samurai oraz Kocour Sumecek – warte grzechu!
Zgadzasz się z nami? Nie zgadzasz? Masz własną opinię? Skomentuj ten post!
Opinie wulgarne, wyglądające, jak nachalna reklama, reklamy itp. będą usuwane.

Starcie tytanów: kanapka za rozsądną cenę, czyli Longer KFC vs McDouble

Dobrze było, ale się skończyło, czyli NUR w ocenie innych

Dodaj komentarz