W Krakowie jest sporo miejsc, w których odbywają się wydarzenia kulinarne. Jednym z nich jest Street Food Polska Festiwal, obywający się pod Galerią Kazimierz. Od dłuższego czasu zbierałem się aby napisać relację z tego eventu, lecz zawsze coś mi to uniemożliwiało. Teraz nadarzyła się okazja, aby to uczynić, więc takową relację w końcu udało mi się naskrobać. Na festiwalu przebywałem przez oba dni, czyli w sobotę i niedzielę. W sobotę miałem nawet gościa specjalnego. Był to Krzysztof Frajfeld, znany bliżej w gronie gamerów jako Faja. Prowadzi on kanał na YouTube, na którym oprócz tego że promuję grę World Of Tanks, ma też swój program kulinarny który polecam obejrzeć (https://www.youtube.com/playlist?list=PLtUmx8QWSWwZF5fsrAk08vQLVfFH3tVpL). Pod tym linkiem (https://www.youtube.com/watch?v=FriIRbI-huc) znajdziecie jego relację z festiwalu. Przez dwa dni udało mi się zjeść całkiem sporo. Ale zanim zacznę, małe ostrzeżenie. JEŚLI SZUKASZ CZEGOŚ O BURGERACH, TO W TEJ RELACJI NIE ZNAJDZIESZ. Nie miałem ochoty na burgery. Bardziej kierowałem się w stronę foodtrucków, które oferowały innego typu jedzenie. Moje nogi poniosły mnie do foodtrucków:
- Akita Ramen
- Bratwurst
- Piekielnie Dobre Jedzonko
- Lodzio Miodzio
- Churros&More
- Jadło Na Kółkach
- Curry Up!
- Los Plackos
- Compadre
Spróbowałbym o wiele więcej zapewne ale w sobotę mieliśmy skwar i upał, co nie za dobrze wpływa na świeżo zrobione tatuaże (tak koloruje się, możecie mnie nazywać brudnopisem :P), a w niedziele najpierw kropiło, a następnie konkretnie się rozpadało. Poza tym nie mam tak wielkiego żołądka jak Żorż, pomimo tego iż on ciągle coś je, co widać po jego tablicy na Facebooku. Swoją drogą – Ewelina pyta jak ty to robisz że tyle jesz i nie tyjesz. Odbiegliśmy trochę od tematu. Zaczynajmy.
AKITA RAMEN
Muszę przyznać że to mój pierwszy ramen w życiu. Dlatego też zamówiłem klasyczny ramen o nazwie Tokyo z dodatkowym jajkiem ajtsuke. Powiem szczerze, że jest to danie, które skutecznie stawia na nogi. Mocny aromatyczny wywar, z dodatkiem wieprzowiny od razu postawił mnie na nogi, po prawie nieprzespanej (spałem 2 godziny) nocy. Jest to opcja, która obowiązkowo zagości w moim menu, jeśli tylko będą częściej na festiwalu. Jest kilka opcji do wyboru, więc na pewno skuszę się na inne.
BRATWURST
Po ramenie nadszedł czas na coś bardziej konkretnego. Wybrałem więc curry wurst. Biała kiełbaska została zgrillowana, po czym polano ją sosami i posypano przyprawą curry. Powiem szczerze że, kiedyś piłem piwo o smaku tak przyrządzonej kiełbasy. Kiełbasa jednak w smaku jest lepsza. Tu podana razem ze zgrillowaną bułką. Przyprawy razem z sosami nie dominowały nad smakiem ciepłej i aromatycznej kiełbasy. Zjadłem ze smakiem kilka kawałków, po czym stwierdziłem że na razie wystarczy jedzenia. Wszak foodtrucków było znacznie więcej, a zjeść chciałem z każdego z nich.
PIEKIELNIE DOBRE JEDZONKO
Krakowski festiwal, moim zdaniem borykał się z brakiem dobrych zapiekanek z foodtrucka. Problem ten jednak został zażegnany. Najlepsze zapiekanki jakie do tej pory jadłem na festiwalu. A jadłem ich zapiekanki przez dwa dni. Pierwszego Krakowiankę, drugiego Góralkę. Zapiekanki dostępne są w trzech rozmiarach. Ja obie zamawiałem w opcji XL. W trakcie oczekiwania na posiłek, pani opowiedziała mi o tym jak powstał foodtruck, skąd biorą i jak długo szukali pieczywa i wiele innych rzeczy. Widać że panie włożyły w foodtruck dużo serca, co przekłada się na smak zapiekanek. Ser nie jest najtańszy, ciągnie się, ilość i jakość dodatków tez na wysokim poziomie. W szczególności musze zwrócić uwagę na zapiekankę góralkę. Tam oscypka nie nawalono plastrami pod ser, tylko pokruszono nim zapiekankę, co sprawiło że smak oscypka był wyczuwalny na przemian ze smakiem goudy. Co do oscypka z grilla. Oscypek pomimo zgrillowania dalej trzeszczał między zębami. Smacznie i niedrogo. Jedyne co panie powinny zmienić to sosy. Ketchup Tortexu nie jest najlepszy – tu zaleciłbym zmianę na ketchup z Włocławka. Natomiast sos czosnkowy zrobić samemu to naprawdę kilka minut roboty. Mam nadzieję że na następnym festiwalu, panie zjawią się już z nowymi sosami.
LODZIO MIODZIO
Foodtrucki nie oferują tylko i wyłącznie dań głównych i kanapek. Można też trafić na foodtrucki z deserami. W sobotę i niedzielę jadłem lody. Skuszony smakiem serka philadelphia z figą których liza albo dwa, ukradłem Eli (z góry dzięki). Pan obsługujący również opowiedział co nieco o historii swojej ciężarówki. W przyszłości jest opcja że będzie trochę większy co wróży większą ilość smaków na kolejnych festiwalach. A smaki które można dostać to między innymi wymieniony wcześniej serek philadelphia z figą, malina z winem, czarna wanilia (krąży plotka że Żorż zjadł moja porcję :P) czy panna cotta. W sobotę próbowałem śmietanki i czarnej porzeczki, w niedzielę chałwy (w sobotę pan mówił, że chałwę ściągają z Turcji lub Grecji, ale nie mógł sobie przypomnieć skąd miał chałwę teraz) i maliny z winem. Śmietanka jak najbardziej poprawnie. Nie za słodko, wyczuwalny smak śmietanki. Czarna porzeczka to natomiast bardziej sorbet niż lody. Porzeczki kwaśne, to i smak kwaskowy, idealnie uzupełniała śmietanka. Chałwowe nie tak słodkie jak chałwa, ale smak chałwy wyczuwalny co było miłym zaskoczeniem. Malina z winem jednak do mnie nie przemówiła. Możliwe, że to wino wpłynęło jakoś na smak. Niestety nie wiadomo jakie zostało użyte do produkcji owego smaku. W każdym razie polecam ich lody smakoszom zimnych deserów.
CHURROS&MORE
Churros jadłem również pierwszy raz w życiu. Zamówiłem dwie porcje z nutellą. Wzrok na samochód ściąga wystawa składająca się z olbrzymich słoików i wiaderek z nutellą, które właściciele ściągają z Włoch. Deser spałaszowaliśmy z Eweliną w domu, ponieważ pogoda nie sprzyjała jedzeniu na świeżym powietrzu. Z góry też przepraszam za jakość zdjęć. Zapomniałem włączyć lampę błyskową w aparacie. Fanem tego deseru nie zostanę. Ciasto wysmażone w głębokim tłuszczu to nie jest to, co niedźwiedzie lubią najbardziej. Ewelinie smakowało. Jednak polecam zajrzeć do foodtrucka, w szczególności, że przy patelni stoi Hiszpan, wiec na pewno zna się na tym lepiej niż ja.
JADŁO NA KÓŁKACH
Chłopaki z Krakowa oferowali hot-dogi. Ja zamówiłem japońskiego ze względu na jego skład. Panowie. Z hot-dogami jest jak z hamburgerami. Każdy hot-dog to kanapka – nie każda kanapka to hot-dog. W skład mojej kanapki oprócz kurczaka teriyaki, wchodziły noodle i awokado, co skutecznie wpłynęło na wybór tej właśnie pozycji. Powiem szczerze, że się nie rozczarowałem. Nudle w kanapce jedynie dziwnie brzmią. Smakują wyśmienicie. Jedyne co usunąłem z kanapki to imbir marynowany, który skutecznie zabijał smak wszystkiego łącznie z bułką. Po usunięciu było już tylko lepiej. Na pewno odwiedzę chłopaków ponownie na Piastowskiej 21 gdzie stacjonują.
CURRY UP!
Pamiętam czasy, gdy przez kilka dni pomagałem koledze Hindusowi w restauracji hinduskiej na ulicy Brzozowej w Krakowie. Restauracja już nie istnieje, ale wspomnienie tamtego smaku pozostało. Dodatkowo odświeżone przez Żorża, od którego spróbowałem baigan murgh masala. W niedzielę przyszedłem do ciężarówki, ale zamówiłem butter chicken. Potrawa ładnie podana, na jadalnym talerzu z otrębów pszennych, tuż po złożeniu zamówienia wylądowała przed moją osobą. Jak mnie brakowało kuchni indyjskiej… Pyszny kurczak w sosie, rozpływał się w ustach, ryż ugotowany na sypko… Palce lizać. Zjadłem wszystko sam. Ewelina nie chciała nawet spróbować. Jest wegetarianką. Ale na koniec przygotowałem najlepsze. Więc czytajcie dalej :D
COMPADRE FOODTRUCK
U nich nie zamówiłem nic, ale udało mi się spróbować tortilli z wołowiną w wersji medium (ostrość). Tortilla złocista i sporych rozmiarów. Wołowina całkiem ok. Dobrze przyprawiona. Czuć warzywa i pastę z fasoli. Ja chyba trafiłem na kawałek jalapeno, bo piekło niemiłosiernie. Lecz nie zraziło mnie to.
Obiecałem sobie że w niedzielę zajrzę do nich, lecz moje nogi poprowadziły mnie do
LOS PLACKOS
Foodtruck stał obok ciężarówki z lodami i raczej nie było do niego kolejek. A szkoda. Zamówiona Sparta to był dobry wybór. Pomimo tego, że tortilla była mniejsza i bledsza od tej z Compadre, to muszę powiedzieć, że była przepyszna. Świeże warzywa przełamywał kurczak w sosie tzatziki. Słoność fety dopełniała całość tortilli. Tak się zajadłem, że zdjęcie przedstawia końcówkę tortilli, a nie jej środek.
PODSUMOWANIE
Czy warto wybrać się na taki festiwal? Owszem. Można spotkać znajomych, których nie widziało się trochę czasu, zjeść coś pysznego, posłuchać historii powstania danej ciężarówki. Co do zagadywania przez właścicieli… Tu pokłony dla Bardzo Dobre Jedzonko i Lodzio Miodzio. Uwielbiam słuchać i rozmawiać o jedzeniu na takich festiwalach. Szkoda, że obsługa z innych nie zagaduje. Ale co kto lubi. Można na takim festiwalu również doświadczyć ducha sportowej rywalizacji. I teraz wychodzi moje słodkie kłamstewko. Jednak coś o burgerach będzie. Jeśli słuch mnie nie mylił, The Bandits mają w ofercie burgera za 44,90. Jeśli pochłoniecie go w 5 minut – nie płacicie za niego. Tylko ostrzegam! Jest dosyć sporych rozmiarów. Na koniec muszę The Bandits pochwalić. Zdjęcie poniżej przedstawia niespodziankę o której wspomniałem wcześniej. To Ewelina, WEGETRIANKA KTÓRA JE HAMBURGERA. Kończę moje wypociny i znikam na jakieś 3-4 tygodnie. Tyle może zająć rekonwalescencja po opublikowania zdjęcia Eweliny, może tyle zająć (wyraziła zgodę).
AkitaRamen – https://www.facebook.com/akitadobrenoodle/
Bratwurst – https://www.facebook.com/bratwurst.krk/
Piekielnie Dobre Jedzonko – https://www.facebook.com/Piekielnie-Dobre-Jedzonko-FOOD-TRUCK-1697979947132836
Lodzio Miodzio – https://www.facebook.com/LodzioMiodzioTruck
Churros&More – https://www.facebook.com/churrosandmore
Jadło Na Kółkach – https://www.facebook.com/jadlonakolkach/
Curry Up! – https://www.facebook.com/curryupkrk/
Los Plackos – https://www.facebook.com/LosPlackos-Truck-585958621539512/
Compadre – https://www.facebook.com/compadrefoodtruck/