Kontynuując burgerowy rajd po Warszawie dojechałem do całkiem świeżego miejsca serwującego to wspaniałe danie – Bike Bistro. Wprawdzie nie na rowerze, ale dojechałem. Sam lokal jest mocno związany z kolarstwem, nawet na jego tyłach znajduje się serwis rowerowy. W środku stoliki zrobione z felg, ogólnie klimat sportowy i całkiem przyjemne miejsce w środku, może poza dość słabą wentylacją w lokalu, no ale mamy już wiosnę i można zjeść przy stoliku na zewnątrz.
Jako, że była to moja pierwsza wizyta, nie wydziwiałem za bardzo i wybrałem Cheese Bike Burgera – wołowina, warzywa, cheddar oraz dwa sosy do wyboru ( 19 zł ).
Sosów jest do wyboru kilka, ja decyduję się na miodowo-musztardowy i miętowo-musztardowy. Czekam parę minut i dostaję moją kanapkę. Zacznę tym razem od góry, czyli od bułki. Jest to troszkę większa kajzerka z sezamem, która obsługa wrzuca na chwilę na grilla, żeby ją podgrzać i nadać jej chrupkości. Jak kajzerka z sezamem smakuje każdy wiec nie będę się o niej rozpisywał. Całkiem nieźle trzymała całość to na pewno jej plus. Jeżeli chodzi o dodatki to znajdziemy tu tak zwaną klasykę gatunku, czyli sałatę, ogórka, pomidora oraz cebulę. Dodatki świeże, nie można im niczego zarzucić.
Teraz parę słów o sosach – ja niestety ani miodu ani mięty nie wyczułem. U mnie było to po prostu bardzo dużo musztardy.
Na koniec parę słów o najważniejszej części burgera, czyli wołowinie. Jakościowo była to na pewno dobra wołowina, jednak była zupełnie nie przyprawiona, co zabiło cały jej smak.
Podsumowując, lokal ma potencjał, jednak muszą włożyć w przygotowanie burgerów jeszcze troszkę pracy.
Bike Bistro – Powsińska 10, Warsaw, Poland
Zdjęcia menu i lokalu z fan page Bike Bistro.
Burgera jadł (nie na rowerze) Marcin Malinowski.