Burger Challenge, czyli burger doskonały (przepis nadesłany) - Street Food Polska
close
Burger Challenge, czyli burger doskonały (przepis nadesłany)

Burger Challenge, czyli burger doskonały (przepis nadesłany)

0udostępnień
7 października 20121675Przeglądy15Comments

Nie wiecie co zrobić na pyszną kolację? Albo jutrzejszy obiad? Nie chce Wam się wyjść z domu, żeby zjeść na mieście? Proponujemy pysznego hamburgera własnej roboty. A może zapoczątkujemy nową, świecką tradycję i w niedziele będziemy wrzucać przepisy? Co Wy na to? Czekam na Wasze opinie! A teraz zapraszam do czytania i gotowania, autorem tekstu jest smakosz ukrywający się pod nickiem Hrabicz.

W trakcie kulinarnych podróży po pięknym mieście Kielce Żorżowi objawił się burger idealny w VooDoo Steakhouse&Pizza. Potraktowałem to jako swoiste wyzwanie do stworzenia czegoś doskonalszego i pod każdym względem przewyższającego rzeczonego burgera. Postanowiłem to uczynić a na koniec głosem Romka Kostrzewskiego zaryczeć nad moim dziełem „Stworzyłem piękną rzecz!”
Tutaj linkdla ciekawskich :)
Nikt nie mówił, że będzie łatwo i prosto. Zaczynamy od mięska czyli kwintesencji dorodnego burgera. Można iść na łatwiznę i kupić mielone mięso w Tesco, Lidlu czy innej sieciówce. Za kilkanaście złotych otrzymamy około 500g zmielonego psa z budą, kilkoma okolicznymi gołębiami i piłką dziecka sąsiadów. O nie! Nasz burger zasługuje na coś lepszego. Udajemy się do sklepu który sprzedaje MIĘSO i tam nabywamy śliczną wołowinkę, którą sympatyczna pani mieli na naszych oczach.
W ramach dygresji powiem że z dużym sentymentem wspominam instytucję „butchera” czyli naszego swojskiego „rzeźnika” występującego w Anglii. Szczerze powiem, że chcąc przyrządzić w Anglii tatara spotkałem przekompetentnego osobnika, który pomógł mi wybrać najlepszy do tego celu kawałek mięska. Pomijam fakt, że sama idea pożarcia tego mięsa na surowo wraz z surowym żółtkiem wydała się owemu osobnikowi wyjątkowo obrzydliwa i spowodowała niego odruch jaki u mnie powodują konferencje programowe Prawa i Sprawiedliwości. Chyba trafiłem na gościa z misją.
Kiedyś indziej opowiem o fenomenie angielskiej kuchni w postaci ciastek z wieprzową mielonką „pork pie”.
Wracamy do burgera.
Jesteśmy już w posiadaniu pół kilo pięknej zmielonej wołowinki bez niechcianych dodatków i do listy zakupów dodajemy:
– czerwoną cebulę
– białą cebulę
– czosnek
– ogórki „Kozackie” z firmy Provitus – ogóreczki lekko marynowane w zalewie musztardowej, idealne dla naszego burgera
– Pimento chilli sauce – firmy Heinz, moja fanaberia – w sumie można użyć każdy ostry sos
– dowolny ketchup w ramach własnych upodobań
– musztardę, kto woli pikantniejsze wybierze Dijon, kto łagodniejsze inną, choć Pimento swoje i tak zrobi w kwestii ostrości
– ser topiony w plasterkach – wedle uznania, rozmach firm produkujących serki zostawia duże pole do popisu
– pomidor firmy pomidor
– sałatę i resztę rzeczy które życzymy sobie żeby się w naszym burgerze znalazły
– bułki do burgera – tutaj mamy dowolność, w sieciówkach dostępne są gotowe buły do burgerów, ewentualnie buła z ulubionej i sprawdzonej piekarni
– czteropak piwa
– nie podaję w ramach zakupów rzeczy które znajdują się chyba w każdym domu typu pieprz, sól, oliwa z oliwek, jajka, tarta bułka i inne oczywiste oczywistości
Obładowani zakupami wracamy do domu i przystępujemy do przygotowań burgera.
Otwieramy pierwsze piwo i sączymy je w trakcie poniższych czynności.
Mięsko po obwąchaniu i popróbowaniu na surowo (dobra wołowinka na surowo pachnie i smakuje rewelacyjnie, kto się nie zgadza jest kulinarnym impotentem) wrzucamy do pojemniczka gdzie będzie przygotowywane.
Do mięsa dodajemy: musztardę, oliwę, rozbełtane jajko, drobno siekaną biała cebulę i takiż czosnek, pieprz, sól, ciutkę Pimento. Mieszamy, mieszamy, mieszamy i zmieszane (nie wstrząśnięte) zostawiamy w lodówce na kilka godzin żeby się przegryzło.
Po przegryzieniu dodajemy tartą bułę, ilość dodanej jest nieokreślona. Po prostu mięsko po dodaniu buły i wymieszaniu ma łatwo formować się w kotleciki jakie chcemy mieć w środku naszego burgera.
Otwieramy i spożywamy drugie piwo.
Do smażenia burgerów używam stekowej patelni, ma to znaczenie jeśli dążymy do ideału gdyż:
patelnia maksymalnie rozgrzana i leciutko podlana oliwą przyjmuje w objęcia naszego burgera, wszelkie niepotrzebne płynne rzeczy z mięska zostają na patelni a nasz burger otrzymuje brązowe sympatyczne prążki. Chińczycy mówią, że przez oczy otrzymujemy połowę doznań smakowych a my przed sobą będziemy mieli miss burgerów.
W tym czasie burgerowa buła przekrojona na pół ląduje w opiekaczu w celu nabrania chrupkości.
W tak zwanym międzyczasie produkujemy sos, który dopieści naszego burgera. Tu sprawa jest otwarta w zależności od kulinarnych upodobań, mój sos wygląda następująco:
– ketchup
– musztarda Dijon
– Pimento – opcjonalnie
Istotne jest to żeby sos nie stykał się bezpośrednio z bułą, w późniejszym procesie ostatecznego podgrzewania burgera, dodajemy go na warzywa, mięso, gdziekolwiek byle daleko od buły.
Sos w zetknięciu z bułką powoduje jej rozmiękanie a tego nie chcemy. Rozmoczona buła przypomina nam potrawę śniadaniową z lat 70-80 pod tytułem „bułka z mlekiem” Nawet mój pies po tym wymiotował.
Otwieramy trzecie piwo.
Podgrzane w opiekaczu (chrupiące!) bułki łączymy z pokrojoną w plasterki czerwoną cebulą (jest znacznie delikatniejsza od zwykłej a nadaje burgerowi nutki pikanterii), plasterkiem sera, sałatą, ogórkiem kozackim, pomidorkiem i co tam chcecie jeszcze.
Złączoną całość zamykamy w piekarniku na kilka minut dla nabrania odpowiedniej konsystencji sera.
Ostatnim piwem popijamy pysznego burgera.
VOILA!
Zgadzasz się z nami? Nie zgadzasz? Masz własną opinię? Skomentuj ten post!
Opinie wulgarne, wyglądające, jak nachalna reklama, reklamy itp. będą usuwane.

Nowy sandwiczowy faworyt, czyli Chicken Bacon Ranch Melt w Subway

Falafel i Standard Kebab w Yassinie, czyli PD i DK na tropie smakowitości

15 komentarzy

  1. Racja Żorż, ale jak znajdziesz (albo już znalazłeś) dobrego tatara w Kielcach to chętnie sprawdzę, dotychczas skorzystałem z kilku Twoich blogowych sugestii i jak na razie jestem bardzo zadowolony (szczególnie zapiekanami z Jaffy i Chabołakociami)

  2. Tylko, że nie zrobiłem zdjęć :)Ale na pewno jeszcze to miejsce odwiedzę nie raz. Powstało kilka burgerowni w wawie innych nie znam czyli burger baru i warburgeru byłem tylko w barnie. Często piszesz o burger kingu uwierz mi jadłem dwa razy w zeszłym tygodniu teraz barn i to są dwie klasy różnicy. Mięso wspaniale grillowane, przy Tobie, zatem czas oczekiwania chwilę, do tego bułka. Ogromna orcja mięsiwa (200gram), wszystko doskonale sie kompnuje.Mięso nie spalone, przyrumienione z zewnatrz w środku różowe nie surowe. Ale co jeszcze na plus, moim zdaniem najlepsze frytki w mieście. jadłem w wawie frytki w frytkarniach, które jak same mówią serwują frytki belgijskie, ale były to mrożone frytki grubiej krojone, tu grubo krojone frytki z ziemniaki nie mrożonki idealnie wypiczone. do tego sosy robią na miejscu a sam lokal bezpretensjonalny. Kilka pozycji w menu na razie zjadłem cheeseburgera, ale ostrze sobie zeby na muppeta (z papryczką jalapeno, nie jakimś ostrym sosem, tylko normalna prawdziwą jalapeno). Poza tym co zauważyłem nie miałe uczucia ociężenia jak po burgerach fastfoodowych, tylko tak jakbym zjadł dobry obiad z uczciwej wołowiny i fryty z ziemniaków. W samym menu kilka pozycji, ale to dobrze bo robią to co najlepeij im wychodzi, mają też burgery sezonowe, etc. Skrobnę w wolnej chwili recenzje albo chociaż się postaram :) Bedziesz w wawie koniecznie odwiedź Toan Pho na chmielnej, to rzut beretem od barn burgera, najlepsza zupa pho w wawie , taką jadłem tylko w wietnamie,i koniecznie spróbuj won ton i pho bo jak tam będziesz, oraz czegoś co się nazywa bun cha (czyli grillowana wieprzownina w słodkim sosie z makaronem bun). Ogólnie rozrasta się w wawie bardzo dobry street food oparty na prostych daniach ale zrobionych z bardzo dobrych składników.

  3. Jak dla mnie !? PORAŻKA !!! Dodawać do wołowiny cebulę, bułkę tartą ?? Jaja !? Sorry stary ale zrobiłeś pierdolonego mielonego a nie burgera ! Dodatkowo chcesz żeby z mięsa uciekło wszystko co to nie potrzebne :O cios po niżej pasa i nie mam siły na kontrargumenty :/

Dodaj komentarz