Jadąc do Warszawy na spotkanie wiedziałem, że na pewno chcę wpaść na Marywilską lub do Wólki Kosowskiej. Tak mi się chciało dobrego pho, że aż mnie w dołku ściskało. Udało się, ale o tym opowiem w następnej recenzji. Po spotkaniu bowiem Czarek z food trucka The Waffles gorąco namawiał nas na pierogi. Mówię uczciwie – stałem koło potykacza i kompletnie mnie nie zainteresował. Jakoś tak wszelkie pierogarnie, plackarnie i tym podobne nie budzą mojej ciekawości.
No i jeszcze te 100 smaków… Od razu przed oczami staje ogromna lodówka z pomrożonymi pierogami. Jednak Czarek namawiał, a napis „robione na Twoich oczach” też dawał do myślenia. No dobra, idziemy. Kraina Pierogów mieści się w wieżowcu na Alei Jana Pawła II 61, w pasażu, do którego wchodzi się z bramy. Pomieszczenie nieduże, na kilka stolików, ale od razu rzucają się w oczy dwie rzeczy: wystrój jak z ukraińskiej chaty i pierogi faktycznie robione są na naszych oczach:
Karta obszerna, jak nie przymierzając w typowym „chińczyku”:
Osiołkowi w żłoby dano… Ceny kuszą, ale przecież mamy jeszcze wpaść na wietnamszczyznę. Czarek od razu zamawia pierogi z mięsem, 8 zł za 12 sztuk. My po dłuższym zastanowieniu wybieramy: ruskie, pielmeni, kołduny z wołowiną(ceny jak wyżej) i ukraińskie (9 zł) .
Pierogi z mięsem:
jak widzicie nie są jakoś przesadnie duże. Porcja 8 pierogów zaspokoi mały głód, może też być fajną przegryzką między posiłkami. Ciasto dość grube, co mnie akurat pasuje. Nadzienie doskonale doprawione, aromatyczne – nie mam uwag.
Pierogi ruskie. Bardzo dobre, w nadzieniu czuć pieprz, cebulkę, ziemniaki, a twaróg nie dominuje. Warto się skusić. Jeśli ktoś nie je mięsa, to zamiast skwarek może poprosić np. o okrasę z cebulki lub zasmażkę jarską.
Pielmeni. Trochę żałuję, że nie wziąłem ich z rosołem albo z barszczem. Ale takie prosto z wody, z okrasą, także bardzo mi smakowały. Mięso zbite, tak jak powinno, dobrze doprawione, wyraziste. Polecam.
Kołduny z wołowiną. Moim zdaniem najlepsze z tych pierogów, które zamówiliśmy. Soczysta wołowina w bulionie zamknięte w cieście. Na potrzeby zdjęcia przekroiłem jednego, ale kołduny należy jeść w całości, jak pisał mistrz Wańkowicz, mają „puskać sokami na podniebienie” kiedy dociśniemy je językiem. Zamawiając je weźcie więc łyżkę, wielkość ich jest idealna do tego, by zsuwać je wprost do ust.
Na koniec pierogi ukraińskie. W menu widnieją dwie wersje: z kapustą, marchewką i cebulą, oraz z serem, cebulą i kaszą gryczaną. Wybraliśmy te drugie. Mówiąc krótko – świetne. Smakują jak ztuningowane ruskie – jakby do farszu od ruskich dołożyć kaszę. Bardzo dobre połączenie i warto ich spróbować.
Podsumowując: świetne miejsce na niedrogi i smaczny lunch. Żadnych mrożonek, pierogi robione są na zamówienie, co wiąże się z dłuższym czasem oczekiwania. Jednak warto poczekać te kilka minut, bo pierogi są naprawdę pyszne i dają dużo radości z jedzenia. Minus? Tak, jeden. Nie można mieszać dwóch smaków w jednym zamówieniu. Z drugiej strony wielkość pierogów pozwala bez wyrzutów kalorii wziąć dwie porcje. Ceny bardzo przyjazne, wybór smaków taki, że każdy znajdzie coś dla siebie, jedzenie pyszne – czego chcieć więcej? Polecam.
P.S. Poprzez stronę WWW można zamówić pierogi z wyprzedzeniem i na wynos.
Kraina Pierogów – al. Jana Pawła II 61, lok. 20, Warszawa oraz ul. Bernardyńska 20, Tarnów
WWW, promocje, menu, godziny otwarcia: http://www.krainapierogow.eu
Facebook: https://www.facebook.com/Kraina-Pierogów-595189103891222/